Prezydent Wrocławia przyznał podczas zwołanej o godzinie 17.00 konferencji prasowej, że nie wierzy już w kupno Śląska przez biznesmena. Aneks do umowy Ślak miał przesłać jeszcze w czwartek, ale aż do dzisiejszego popołudnia nie dostarczył do urzędu żadnych dokumentów. Nie przelał także trzech milionów złotych za 54,46 procent akcji Śląska. Tymczasem termin minął o godzinie 12.00.
Prezydent Wrocławia zapewnia, że urzędnicy spełnili wszystkie warunki postawione przez Ślaka. Zobowiązali się, że przez trzy lata wpływy ze sprzedaży bilketów oraz z tytułu praw do nazwy Stadionu Wrocław będą trafiać do kasy Śląska. Rafał Dutkiewicz obiecał też, że miasto przekaże klubowi półtora miliona złotych rocznie w ramach pakietu sponsorskiego.
Te pieniądze to miała być brakująca suma związana z rocznymi kosztami za wynajem stadionu. Za korzystanie z areny Ślak chciał płacić milion złotych rocznie. Tymczasem, według szacunków urzędników, koszt utrzymania stadionu do dwa i pół miliona złotych rocznie.
Miasto chce ukarać biznesmena
Urzędnicy zamierzają żądać od konsorcjum spółek Ślaka Wratislavia-Biodiesel kary umownej w wysokości 30 milionów złotych. Tłumaczą, że umożliwia im to odpowiedni zapis w umowie podpisanej przez wszystkich przedsiębiorców, którzy startowali w przetargu na akcje WKS-u.
10 milionów złotych dla Śląska
Podczas nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej radni zdecydowali się tymczasem ratować Śląsk i przekazać na klub 10 milionów złotych z miejskiej kasy. Za głosowało 16 osób, pięć było przeciw, cztery wstrzymały się od głosu. Ta decyzja najprawdopodobniej uratowała WKS przed upadłością.