Można śmiało założyć, że adresatem takich ofert były wszystkie kluby z polskiej Ekstraklasy, a także z niższych lig, jak i oczywiście drużyny z innych krajów. Niektórzy menedżerowie oferują swoich zawodników niczym rasowi spamerzy i liczą, że ktokolwiek się zainteresuje. Tylko w tym okienku do Śląska trafiło ok. 300 takich "zapytań".
Wcześniej bywały też sytuacje dość zabawne. Jeden z byłych zawodników Zagłębia Lubin napisał do Śląska Wrocław prywatną wiadomość na Facebooku, z informacją, że jest w stanie w każdej chwili związać się z Wojskowymi. Klub nie wykazał zainteresowania.
Inny "kandydat" do gry w barwach Śląska sam przyszedł do klubu. Zaczął mówić, że chce się sprawdzić. Jego pewność siebie była zaskakująca. Miał poczekać na jednego z działaczy, który uznał, że porozmawia z tym zawodnikiem. Gdy pracownik klubu po chwili zszedł na dół, piłkarza już nie było. Do dziś nie wiadomo, kto to był.
A jak było w tym okienku? Udało nam się poznać nazwiska kilku zawodników, których menedżerowie widzieli w Śląsku Wrocław. Gdyby uwierzyć agentom na słowo, wszyscy oferowani to piłkarscy magowie.
Soufiane Jebari to jeden z zawodników, który najpewniej był oferowany nie tylko Śląskowi, ale też Legii, Lechowi, a niewykluczone, że i zespołom z silniejszych lig. Może grać na "10", ale umie też szarpnąć lewym skrzydłem. To Hiszpan z Barcelony. Dodajmy dla pewności, że 25-latek urodził się po prostu w tym mieście, a na półwyspie Iberyjskim był zawodnikiem m.in. rezerw Girony. Ostatnio występował na boiskach II ligi rumuńskiej. Zagrał tam 6 razy i strzelił bramkę.
Kolejny przykład? Jahfort Gueyap. Kameruńczyk z przeszłością w Portugalii. Nie podbił jej jednak. Grał bardzo mało, a teraz szuka klubu.
Na skrzynkę Śląska trafił też mejl z ofertą zawodnika, którego kibice dobrze znają. To Ruben Jurado, napastnik który miał świetne momenty w Piaście Gliwice. Rzecz w tym, że 10 lat temu. W sezonie 2017/18 grał jeszcze w Arce Gdynia (5 goli), a później przeniósł się na Cypr. Skończył mu się kontrakt i teraz jest do wzięcia.
Przypomnijmy ze smutkiem, że jeszcze kilka lat temu nikogo by nie zdziwiło, gdyby tacy zawodnicy zasilili kadrę wrocławskiego klubu.