Do dramatycznych zdarzeń doszło kilka dni temu we Wrocławiu. Po godz. 23 policjanci z wrocławskiej drogówki kontrolowali prędkość kierowców na ul. Kosmonautów. Akurat zdążyli zatrzymać do kontroli samochód, za którym chwilę wcześniej jechali, gdy na przeciwnym pasie zatrzymała się gwałtownie toyota. Wybiegł z niej z krzykiem mężczyzna i zaczął głośno wzywać pomocy.
Policjanci przerwali kontrolę i natychmiast udali się w jego stronę. Okazało się, że w samochodzie znajdowała się 14-letnia dziewczyna, która straciła przytomność. Funkcjonariusze sprawdzili jej funkcji życiowe, ale nie było z nią żadnego kontaktu.
Dziewczyna wymagała natychmiastowej pomocy lekarzy z oddziału pediatrycznego, który znajdował się na ul. Koszarowej. Ponieważ oczekiwanie na karetkę mogło zająć zbyt dużo czasu, policjanci błyskawicznie zdecydowali, aby eskortować samochód z dziewczyną prosto do szpitala.
Mimo padającego deszczu i śliskiej nawierzchni oba samochody błyskawicznie i bezpiecznie dotarły do szpitala. Cała podróż zajęła im ok. 10 minut.
- Policjanci zauważyli mężczyznę wzywającego pomocy na ul. Kosmonautów o godz. 23:29, natomiast już o 23:40 nastolatka była przekazywana pod opiekę lekarzom - informuje st. sierż. Dariusz Rajski z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
14-latka czuje się już lepiej i została już wypisana do domu.