Dramatyczna sytuacja panuje w prowadzonym przez Caritas Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Jeleniej Górze. Kilka dni temu u jednej z pacjentek zdiagnozowano koronawirusa. Kobieta przebywała w jeleniogórskiej placówce już od dłuższego czasu. Pod koniec marca trafiła na oddział neurologiczny w szpitalu w Jeleniej Górze. Kilka dni po powrocie do ZOL jej stan się pogorszył. Z podejrzeniem zakażenia koronawirusem została przewieziona do szpitala w Bolesławcu. Przeprowadzone badania potwierdziły u niej COVID-19. Niestety, kobieta zmarła.
Od wszystkich osób, które miały kontakt ze zmarłą kobietą zostały pobrane próbki i wysłane do laboratorium we Wrocławiu. Wyniki badań mają być znane w czwartek.
Tymczasem informacja o chorobie kobiety wywołała panikę wśród personelu jeleniogórskiego ZOL-u i sparaliżowała pracę placówki. Po potwierdzeniu zakażenia koronawirusem u pacjentki, większość z 20 pracowników ZOL-u nie przyszła do pracy – udali się na urlopy lub zwolnienia lekarskie. Do opieki nad 28 pacjentami pozostały zaledwie 3 osoby, które pracują niemal bez wytchnienia przez całą dobę.
ZOBACZ TEŻ: Dlaczego pacjenci DPS masowo chorują na COVID 19? Ekspert wyjaśnia
Ks. Robert Serafin, dyrektor Caritas Diecezji Legnickiej, w rozmowie z Gościem Niedzielnym przyznał, że brakuje bardzo niewiele, by placówka nie była w stanie zaopiekować się przebywającymi w niej osobami. Największym problemem ZOL-u jest w tym momencie brak wolontariuszy. Dlatego też ks. Serafin apeluje do wszystkich, którzy byliby gotowi pomóc w opiece nad chorymi o kontakt z Caritas Diecezji Legnickiej.
- Ja wiem, że presja jest bardzo duża, każdy boi się utraty zdrowia a może nawet i życia. Jednak mamy osoby chore i to poważnie, a te 3 osoby też są tylko ludźmi i prędzej czy później będą potrzebowały odpoczynku, wytchnienia, zmiany - mówił ks. Robert Serafin w rozmowie z Gościem Niedzielnym.