Od kilku tygodni cała Polska z niepokojem śledzi relacje na żywo z terenów dotkniętych przez katastrofalną powódź. Dolny Śląsk, Opolszczyzna, Śląsk i Małopolska – to właśnie te regiony znalazły się na celowniku żywiołu, który zniszczył wszystko na swojej drodze. Tysiące mieszkańców straciło dorobek życia, a miasta takie jak Kłodzko, Lądek-Zdrój i Jelenia Góra zostały niemal całkowicie zalane.
W obliczu tak wielkiej tragedii, która zebrała już swoje śmiertelne żniwo, pojawiają się również poważne obawy o przyszłość gospodarczą kraju. Janusz Piechociński, były wicepremier i ekspert rynku żywności w rozmowie z portalem „fakt.pl” podkreśla, że skutki powodzi mogą być katastrofalne nie tylko dla osób bezpośrednio dotkniętych przez wodę, ale również dla całej polskiej gospodarki.
− Zmarnowane plony i straty w zwierzętach gospodarskich to dramat, którego skali jeszcze nawet sobie nie uzmysławiamy − mówi w rozmowie z dziennikarzem Faktu. Dodaje, że zniszczenia na terenach rolniczych przełożą się na wzrost cen żywności w całym kraju. Już teraz eksperci przewidują, że impuls inflacyjny wynikający z tej katastrofy może być odczuwalny w ostatnich miesiącach tego roku oraz w pierwszej połowie 2025 roku.
Jak zauważa ekspert, województwo dolnośląskie, mimo że nie jest największym producentem żywności w Polsce, odgrywa ważną rolę w krajowym rolnictwie. Straty w produkcji mleka, mięsa oraz innych produktów rolnych, jakie poniósł ten region, przełożą się na wzrost cen w całym kraju. Szczególnie dotkliwe mogą okazać się koszty transportu, które znacząco wpłyną na ostateczne ceny w sklepach. Powrót inflacji, z którym przyjdzie nam się zmierzyć, może być większy, niż dotychczas zakładaliśmy.
Źródło: Fakt.pl
Polecany artykuł: