Jacek Sutryk wrócił do pracy. "Nie ma powodów do dymisji"
W piątek, 15 listopada, nad ranem Jacek Sutryk opuścił śląski wydział Prokuratury Krajowej w Katowicach, gdzie usłyszał zarzuty w sprawie nieprawidłowości w Collegium Humanum. Kilka godzin później było już w urzędzie miejskim we Wrocławiu, gdzie ok. godz. 9 spotkał się z dziennikarzami. - Przyjechałem specjalnie po to tutaj, a nie do domu, żeby dalej pracować – przyznał.
Jacek Sutryk powiedział, że nie może mówić o szczegółach wizyty w prokuraturze. Dodał, że postępowanie w prokuraturze trwało 17 godzin. - Nie przyznaję się do stawianych mi zarzutów, po to tam pojechałem, żeby wyjaśnić sytuację – zaznaczył.
Prezydent Wrocławia został zapytany również o to, że zamierza podać się do dymisji, albo przekazać swoje obowiązki do czasu wyjaśnienia sprawy.
Nie, bo ma takiego powodu. To nie dotyczy spraw miejskich. Sprawy miasta idą w dobrym kierunku, mamy rekordowy budżet inwestycyjny. Nie ma w ogóle żadnego powodu, żeby przestać zajmować się miastem, po to mnie wybrali mieszkańcy
– powiedział Sutryk.
Przyznał, że nie boi się również ewentualnego referendum.
Tłumaczył również, że nie wie, ile osób zasiada w radach nadzorczych spółek miejskich z dyplomem Collegium Humanum.
Cztery zarzuty dla prezydenta
Przypomnijmy, że prezydent Wrocławia został zatrzymany przez CBA w czwartek (14 listopada) rano w swoim domu.
- Jackowi Sutrykowi przedstawiono 4 zarzuty: jeden dotyczący przestępstwa o charakterze korupcyjnym i trzy dotyczące popełnienia przestępstwa oszustwa. Zarzut korupcyjny dotyczy wręczenia korzyści majątkowej rektorowi dawnej uczelni Collegium Humanum w zamian za uzyskanie poświadczającego nieprawdę dokumentu w postaci świadectwa ukończenia przez Jacka S. studiów podyplomowych "Executive Master of Business Administration" bez ich faktycznego odbycia – przekazała prok. Katarzyna Calów – Jaszewska z Działu Prasowego Prokuratury Krajowej.
Zarzuty oszustwa związane są z użyciem przez Jacka Sutryka poświadczającego nieprawdę dokumentu w postaci uzyskania dyplomu MBA w celu wprowadzenia w błąd przedstawicieli kilku pomiotów samorządowych i uzyskania nienależnych świadczeń związanych z zasiadaniem w Radach Nadzorczych. W ten sposób prezydent Wrocławia uzyskał nienależne wynagrodzenie z trzech spółek w kwocie 230 000 zł.
Prokurator zastosował wobec prezydenta Wrocławia wolnościowe środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 200 000 złotych, dozoru policji oraz zakazu kontaktowania się z określonymi osobami.