Brutalne zabójstwo podczas libacji w Mirkowie
Justyna S. i Jolanta P. były przyjaciółkami, nigdy nie miały ze sobą większych zatargów. Aż do feralnej nocy 14 marca 2022 roku. Kobiety nie posiadały stałego miejsca zamieszkania, często nocowały w noclegowniach czy ogrzewalniach. Nie wylewały też za kołnierz.
Justyna, która utrzymywała się z prac dorywczych, zadzwoniła do Jolanty, że w Mirkowie pod Wrocławiem jest tani hostel, w którym mogą urządzić zakrapianą imprezę. Tak też się stało. Panie udały się na miejsce, wcześniej w sklepie kupiły piwo i wódkę. Towarzyszył im również niepełnosprawny konkubent Jolanty.
Horror rozegrał się w nocy, choć do końca nie wiadomo jaki miał przebieg. Zeznająca przed sądem Justyna S. powiedziała, że w trakcie libacji „urwał jej się film”, a rano dowiedziała się, że zabiła przyjaciółkę. Przyznała, że nie pamięta, żeby cokolwiek zrobiła znajomej, zwłaszcza że nie miała żadnego powodu, żeby ją skrzywdzić.
Rzeczywistość była jednak przerażająca. Jolanta P. zmarła w kałuży krwi ze zmasakrowaną twarzą. Według śledczych, oskarżona wściekle biła i kopała ofiarę po głowie, szyi i klatce piersiowej. Nie przestała nawet wtedy, gdy Jolanta przestała się ruszać. Poszkodowana – drobna kobieta – nie miała szans z postawną Justyną.
Mężczyzna, który był obecny podczas masakry, nie był w stanie zatrzymać napastniczki ze względu na swoją głęboką niepełnosprawność. W sądzie zeznał, że oskarżona krzyczała m.in. „I tak cię zabiję”, a kopana Jolanta P. nie broniła się, tylko zasłaniała rękami. Jak dodał mężczyzna, gdy po wszystkim udało mu się zbliżyć do ofiary, to słyszał jej charczenie, potem miał nastąpić zgon.
Justynie S. grozi dożywotnie więzienie.