Kacperek zaginął w zeszły poniedziałek wieczorem. Oddalił się od swojego ojca, z którym przebywał na ogródkach działkowych. Obok działek przepływa Kwisa i za najbardziej prawdopodobny przyjmuje się najczarniejszy scenariusz: że maluch wpadł do rzeki i utonął.
W taką wersję wydarzeń nie chce wierzyć matka chłopczyka, Joanna Wacyk. Kobieta tłumaczy, że skoro przez tyle dni nie udało się znaleźć w rzece Kacperka, to znaczy, że może go niej nie być. Matka sugeruje nawet, że chłopczyk może być przez kogoś przetrzymywany.
Krzysztof Rutkowski, który za darmo pomaga rodzinie Kacpra wyklucza porwanie dla okupu. On również uważa, że najpewniej maluch wpadł do rzeki. Jego ludzie od soboty przeszukują Kwisę i okoliczny teren.
Rutkowski wyznaczył też nagrodę: 50 tysięcy złotych dla osoby, która pomoże w odnalezieniu Kacperka. - Rozmawialiśmy z kilkudziesięcioma osobami, które mogą mieć wiedzę na temat tego, co się stało. Wszystkie informacje weryfikujemy. A następnie zostaną one przekazane policji – mówi nam Rutkowski.
Policja również nie ustaje w poszukiwaniach. - Dziś znowu sprawdzamy rzekę, funkcjonariusze badają też ląd – mówi Kamil Rynkiewicz, oficer prasowy dolnośląskiej policji.