Katastrofa śmigłowca LPR koło Wrocławia. Mija 12 lat od tej tragedii
To był 17 lutego 2009 roku. Na autostradzie A4 pod Wrocławiem doszło do zderzenia dziesięciu pojazdów (dwóch tirów, dwóch busów i sześciu samochodów osobowych). Jedną z kilku poszkodowanych w wypadku osób była 21-letnia kobieta w ciąży. Na pomoc rannym zadysponowano śmigłowiec LPR. Na pokładzie znajdowały się trzy osoby. Helikopter Mi-2 Plus startował z Wrocławia. Początkowo warunki pogodowe wydawały się idealne. Jednak im bliżej było miejsca zdarzenia, tym pogoda sprawiała większe trudności. Zaczął padać śnieg. Mgła ograniczała widoczność. Niestety, doszło do tragedii. Helikopter LPR roztrzaskał się o ziemię w miejscowości Jarostów. Z trzech członków załogi przeżył tylko Andrzej Nabzdyk. Mężczyzna stracił nogę. Dwóch pozostałych uczestników wypadku - 47-letni pilot Janusz Cygański i ratownik medyczny Czesław Buśko - zginęło na miejscu. Ze śmigłowca praktycznie nic nie zostało. Okoliczni mieszkańcy wspominali potem, że nie słyszeli żadnego huku, ale gdy zobaczyli, co wydarzyło się w rejonie ich domów, byli przerażeni. - Dopiero w radiu usłyszałem, że rozbił się helikopter, a potem zobaczyłem go w moim ogrodzie. Ściął grube modrzewie i uderzył w jabłoń. Strasznie wyglądał, powykręcany w każdą stronę - wspominał Tadeusz Koba, mieszkaniec Jarostowa. Poniżej można zobaczyć zdjęcia z tamtego zdarzenia.