Lekarze informują, że Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu rocznie udziela ponad 237 tys. świadczeń (zdjęcie poglądowe)

i

Autor: piratafilms/PD/pixabay.com Lekarze informują, że Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu rocznie udziela ponad 237 tys. świadczeń (zdjęcie poglądowe)

Kobieta zmarła po porodzie. Władze szpitala przy Borowskiej chcą, by prokuratura sprawdziła czy doszło do zniesławienia

2016-07-28 18:52

Przedstawiciele szpitala złożyli do Prokuratury Rejonowej Wrocław Krzyki - Zachód wniosek w sprawie listu dotyczącego śmierci 35-latki.

Przypomnijmy, kobieta trafiła do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu w nocy z 19 na 20 lipca. Urodziła przez cesarskie cięcie, bo miała wszczepiony rozrusznik serca. Do prokuratury i niektórych lokalnych mediów trafił w tej sprawie list podpisany przez "Zdesperowane położne". W piśmie wskazują one na błędy lekarzy i zaniedbania medyków. Wytykają, że nie podłączyli pacjentce odpowiedniego sprzętu, nie monitorowali należycie stanu jej zdrowia. Jak piszą, 35-latka została znaleziona martwa kilka godzin po śmierci.

"Pacjentka bezpiecznie urodziła zdrowe dziecko"

Tymczasem medycy z Borowskiej zapewniają, że wszystko było przeproawdzone jak należy, a po porodzie kobieta była odpowiednio nadzorowana. Tłumaczą, że przeprowadzili sekcję zwłok 35-latki, która wykazała, że powodem śmierci pacjentki było "pękniecie aorty".

"Pragniemy podkreślić, że pacjentka obciążona poważnymi schorzeniami urodziła bezpiecznie zdrowe dziecko. Zmarła w drugiej dobie po porodzie, z powodów kardiologicznych. Mimo prowadzonej reanimacji nie zdołaliśmy jej uratować" - piszą lekarze z Borowskiej w oświadczeniu umieszczonym na stronie szpitala.

Wrocławska prokuratura zajęła się sprawą z urzędu. Na zlecenie śledczych wykonano drugą sekcję zwłok. Jak podaje gazetawroclawska.pl, wyniki badania nie są jeszcze znane.

USK: Mamy do czynienia z kłamliwym donosem

Tymczasem do prokuratury trafiło kolejne pismo w tej sprawie. Tym razem ze szpitala przy Borowskiej. Dotyczy ono anonimowego listu, który wywołał całe dochodzenie. 

"List zawierał nieprawdziwe treści, które godzą w wizerunek szpitala i mają znamiona zniesławienia, obrażają personel medyczny oraz narażają na utratę zaufania. Autor donosu przedstawia nieprawdziwy przebieg leczenia 35-letniej pacjentki oraz przyczynę jej zgonu.

Ubolewamy nad tym, że autor anonimu działał na szkodę szpitala, ale największą krzywdę wyrządził rodzinie pacjentki dostarczając jej dodatkowych cierpień". Tak lekarze z USK tłumaczą powody, dla których złozyli do prokuratury wniosek w tej sprawie.

Czytaj także: W sierpniu spowolnią ruch na świętego Antoniego. Ale tylko na niespełna dwa miesiące [GALERIA]