Koczowisko Romów przy Kamieńskiego się powiększa. Zobacz, jak mieszkają [GALERIA ZDJĘĆ, AUDIO]

2016-01-31 9:30

Teraz, według szacunków zajmującego się wrocławskimi Romami stowarzyszenia Nomada, mieszka tam już około 100 osób. Okoliczni mieszkańcy mają dość kłopotliwych sąsiadów.

Wcześniej na Kamieńskiego mieszkało około 60 osób, ale potem przenieśli się tam Romowie ze zlikwidowanej latem poprzedniego roku osady przy ulicy Paprotnej. Żyją w barakach, bez bieżącej wody. Mieszkańcy Karłowic są coraz bardziej zirytowani ich zachowaniem.

- Robią cały czas awantury. Zaczepiają ludzi. Nawet kobiety - opowiada wrocławian.

- Są krzyki, hałasy, smrody palenia wszystkiego, co oni tylko potrafią - dodaje inny z okolicznych mieszkańców.

Rada osiedla często dostaje skargi na zaśmiecanie terenu i wycinanie krzaków przez Romów z obozowiska.

Stowarzyszenie Nomada: trzeba rozmawiać

Członkowie opiekującego się Romami we Wrocławiu stowarzyszenia Nomada zalecają szukanie kompromisu:

- Oni nie pójdą w inne miejsce, chyba że rzeczywiście zostaną wyrzuceni. Nie należy zakładać, że ci ludzie po prostu znikną. Zajmijmy się ich tematem i starajmy się w jakiś sposób wspólnie rozwiązać tę sytuację - przekonuje Agata Ferenc ze stowarzyszenia Nomada.

Sprawa w sądzie, a Romowie tam, gdzie byli

W kwietniu 2013 roku wrocławscy urzędnicy złożyli pozew o eksmisję Romów z koczowiska przy Kamieńskiego tłumacząc, że zajmują ten teren nielegalnie. Sprawa w sądzie ruszyła w listopadzie tego samego roku i ciągnie się do tej pory.

- Miasto wiele razy oferowało Romom z Kamieńskiego przeniesienie ich w inne miejsca, ale oni nie byli tym zainteresowani - wyjaśnia Arkadiusz Filipowski, rzecznik urzędu miasta. 

Wrocławscy urzędnicy zlikwidowali za to w lipcu 2015 roku inne koczowisko Romów we Wrocławiu, przy ulicy Paprotnej. Niedawno 16 osób pochodzenia romskiego zaskarżyło tę decyzję do Trybunału Europejskiego.

Czytaj także: Pożar w Sukiennicach wywołało zwarcie? Zobacz zdjęcia ze spalonej salki! [GALERIA]