Kampania wystartowała 19 listopada i od tamtej pory na billboardy, citylighty i tylne szyby autobusów zaczęły trafiać zaczepne hasła, umieszczone na prostej, za to mocno wyrazistej grafice. Przygotowane zostały przez agencję Cięty Język i miały zachęcać wszystkich do uczestnictwa w wydarzeniach ESK. Jedno z nich wywołało jednak sprzeciw organizatorów.
O co ta afera?
Częścią kampanii miały być zaproszenia, dedykowane konkretnym miastom. Pojawiły się tutaj takie hasła jak "Wrocławska Odra czeka na Łódź", "Wrocław - miasto do Poznania" czy stworzone z myślą o Krakowie "Wy na pole, my na dwór, ale kierunek jeden". Jedno z haseł zostało uznane jednak za zbyt kontrowersyjne, aby dopuścić je do oficjalnego obiegu.
Mowa o haśle, dedykowanym stolicy. "Nie kiś się w Warszawie", w połączeniu z rysunkami słoików, uznane zostało za nieco ryzykowne. Jak na łamach Gazety Wyborczej tłumaczył Krzysztof Maj, dyrektor ESK, organizatorzy nie chcieli prowokować kontrowersji.
Maj nie wyklucza jednak, że plakaty pojawią się w stolicy na wiosnę, czyli wtedy, kiedy kiszenie i domowa "produkcja" słoików rzeczywiście ma miejsce.
Kolejny etap kampanii to wysłanie listownych zaproszeń do wszystkich wrocławian. Powinny dotrzeć do nas jeszcze w tym tygodniu.
Zobaczcie pozostałe plakaty: