Koszmar w Tymowej

Koparka uszkodziła trumnę. Do środka dostało się błoto, a ciało wystawało na zewnątrz

2023-04-26 14:58

Koszmar w Tymowej pod Ścinawą. Trumna została uszkodzona przez koparkę podczas próby wyciągnięcia jej ze zbyt płytkiego grobu. Do środka dostało się błoto i woda, a ciało wystawało na zewnątrz. W konflikt między rodziną zmarłego i firmą pogrzebową zostały zaangażowane policja i SANEPID, a sprawa skończy prawdopodobnie w prokuraturze.

Tymowa. Trumna uszkodzona przez koparkę

Ojciec pana Mateusza z Tymowej pod Ścinawą zmarł 6 kwietnia. Później odbył się pogrzeb i nic nie wskazywało, że sprawa przybierze tak makabryczny obrót. W miniony piątek, 21 kwietnia, mężczyzna poszedł na grób taty, by założyć drewnianą skrzynkę. Wtedy doznał szoku. – Gdy zacząłem równać ziemię na grobie, szpadlem uderzyłem w wieko trumny. Odgarnąłem ziemię i okazało się, że trumna jest zakopana na 2 centymetry, niemal równo z powierzchnią – powiedział nam pan Mateusz, syn zmarłego mężczyzny.

Wezwani na miejsce przedstawiciele firmy pogrzebowej próbowali wyciągnąć trumnę ręcznie, ale nie było to możliwe. Wtedy użyto koparki i doszło do koszmarnego zdarzenia – trumna została uszkodzona, a do środka dostały się woda i błoto. Syn mężczyzny wspomina, że było widać również ciało jego ojca.

Rodzina zmarłego nie była w stanie dojść do porozumienia ekipą z zakładu pogrzebowego. Oczekiwała bowiem, że ciało zostanie umyte, przebrane i włożone do nowej trumny i dopiero pochowane. Według ich relacji, pracownicy nie chcieli się na to zgodzić, bowiem ciało miało być już w stanie rozkładu.

Ciało zmarłego zostało złożone w nowej trumnie, daliśmy nowy krzyż, nową tabliczkę, skrzynkę. Zaproponowaliśmy również inną możliwość – kremację zmarłego, by można było urnę złożyć do grobu. Rodzina nie wyraziła na to zgody – powiedział portalowi zmiedzi.pl Dawid Fojt, właściciel Zakładu Pogrzebowego Eden ze Ścinawy. – Ciało w karawanie czekało kilka godzin na złożenie go do chłodni, bo rodzina nie chciała nas wypuścić z cmentarza – dodał.

Jak tłumaczy syn mężczyzny, rodzina nikogo nie blokowała. Nie chcieli jednak opuścić cmentarza, bowiem obawiali się, że gdy to zrobią, trumna zostanie natychmiast zakopana w tym samym miejscu. Ostatecznie, po wielogodzinnych rozmowach i wezwaniu dwóch patroli policji, ze Ścinawy i Lubina, w nocy ciało zostało zabrane do prosektorium w Ścinawie.

Policja z Lubina, która zajęła się sprawę, przekazała ją do SANEPID-u. Wiemy, że przedstawiciel stacji przeprowadził kontrolę ciała znajdującego się w prosektorium.

Kto miał rozebrać nagrobek?

Jak przyznał portalowi zmiedzi.pl Dawid Fojt, ubolewa on nad tym co się stało, ale tłumaczy, że z pochówkiem od początku były problemy. Wyjaśnia, że jego firma podjęła się wykopania grobu w tym miejscu tylko w przypadku rozebrania nagrobka żony zmarłego mężczyzny. Rodzina tego warunku nie spełniła, dlatego w ostateczności grób został wykopany dopiero w dniu pogrzebu. - Podjęliśmy ryzyko wkopania grobu do maksymalnej głębokości – tyle, ile się dało. Ale ten cmentarz w ogóle nie spełnia wymogów do tego by kopać głębsze groby – powiedział zmiedzi.pl. Powodem ma być wysoki stan wód gruntowych.

Syn zmarłego zaprzecza tym wyjaśnieniom. - Mówiłem, żeby tato był pochowany jak najbliżej mamy. Dogadaliśmy się tak z pracownicą zakładu, że w razie problemów mogą rozebrać pomnik mamy. A oni nie dość, że nie przybliżyli się do pomnika mamy, to zbliżyli się do pomnika sąsiada. Dlatego te trumny zaczęły im wyjeżdżać – przedstawia swoją wersję pan Mateusz.

Ponowny pogrzeb mężczyzny odbędzie się w środę, 26 kwietnia. Pochówkiem zajęła się inna firma pogrzebowa. To jednak nie koniec sprawy. - Chciałbym, żeby zajęła się nią prokuratura, żeby firma pogrzebowa poniosła konsekwencje prawne – dodaje pan Mateusz. Mężczyzna dziwi się również, że policja nie prowadzi postępowania choćby z art. 262 kk dotyczącego zbezczeszczenia zwłok, a sprawę przekazała jedynie do stacji sanitarno-epidemiologicznej.

Pogrzeb zabitego w Ukrainie polskiego ochotnika, Michała Żurka