Nowi zarażeni (oficjalnie służby informują tylko o kobiecie, o mężczyźnie zaś milczą) mieszkają we Wrocławiu, na osiedlu willowym. To rodzina 74-letniej kobiety i 73-letniego mężczyzny, którzy leżą w stanie ciężkim przy ulicy Koszarowej. Wszyscy zostali zarażeni przez członka rodziny, który mieszka w USA, a niedawno był we Włoszech. Ten mężczyzna leczony jest za granicą.
Para zarażonych z Wrocławia ma kilkumiesięczne małe dziecko. W domu jednorodzinnym, w którym mieszkają, znajdują się też ich rodzice. - U nich nie stwierdzono koronawirusa – mówi nam Magdalena Odrowąż – Mieszkowska, rzeczniczka SANEPIDU. Wiadomo też, że nikt z domowników nie skarży się na żadne dolegliwości. Jednak najpewniej jeszcze dziś będą pobrane od wszystkich kolejne próbki.
Z naszych ustaleń wynika też, że nie ma obaw, jeśli chodzi o to, że nosiciele koronawirusa pozostają w domu, a nie w szpitalu. Domu nie mogą opuszczać, dlatego też nie ma obaw, że kogoś zarażą. - Ich stan jest bardzo dobry. Nie ma się czym martwić. Mężczyzna ma taki wynik, że jest nosicielem, ale wygląda na to, że za kilka dni już nim nie będzie. Określamy to mianem „słabododatni”. Czekamy na wyniki drugich badań. I może się okazać, że już nie jest nosicielem. Tak czy owak niebawem najpewniej i tak wyzdrowieje – mówi nam jeden z ważnych dolnośląskich urzędników.
- Nie mamy żadnych objawów. Kazali nam zostać w domu. Przez 14 dni mamy kwarantannę. Jesteśmy wszyscy dobrej myśli – mówi nam mężczyzna z koronawirusem.