Ksiądz twierdzi, że jest niewinny, zapewnia, że nic złego nie zrobił. Gdy po ogłoszeniu wyroku opuszczał salę, śpiewał religijne pieśni. O niewinności duchownego zapewniają też niektórzy parafianie, którzy mówią, że to wspaniały człowiek, przede wszystkim oddany dzieciom. Do sądu w Zgorzelcu przyjechało kilkanaście osób, by dodać mu otuchy.
Jednak druga część mieszkańców jest wstrząśnięta, tym co ustaliła prokuratura, a do czego przychylił się sąd. Kilka lat temu duchowny miał wykorzystywać seksualnie dwie 10-letnie dziewczynki, które przygotowywały się do komunii. Ksiądz sadzał je sobie na kolanach, obrzydliwie obmacywał. Jedna z nich w końcu poskarżyła się rodzicom, wtedy też wyszło na jaw, że kapłan molestował także z jej koleżanką.
Wyrok sądu to pięć lat więzienia, ale też zakaz zbliżania się do ofiar przez 15 lat i odszkodowanie: po 25 tys. zł dla każdej.
To nie koniec kłopotów księdza. Gdy wybuchła afera z wykorzystywaniem dziewczynek z Ruszowa, do prokuratury zaczęły się zgłaszać teraz dorosłe już kobiety, które twierdzą, że duchowny i je wykorzystywał w dzieciństwie. Ta sprawa wciąż jest wyjaśniana przez śledczych.