Przerażający poranek w Lubinie. We wtorek chwilę przed 5.00 zastępca dyżurnego z lubińskiej komendy odebrał w krótkim czasie trzy zgłoszenia. Po drugim wszystko stało się jasne, ale trzecie wyraźnie wskazywało, że czasu jest coraz mniej.
Pierwszy zadzwonił zdenerwowany mężczyzna, według jego relacji, chwilę wcześniej nieznana mu kobieta wpadła na maskę jego samochodu. Wiedział, że nic jej się nie stało, bo samochód poruszał się z niewielką prędkością, ale pobiegła dalej, więc alarmował, że to nie koniec kłopotów.
Zanim policjanci zdążyli zareagować, na komendzie znowu zadzwonił telefon. Tym razem ze szpitala. Historia zaczynała nabierać sensu, kiedy mundurowi dowiedzieli się, że z placówki uciekła pacjentka, która wcześniej - tego samego dnia - próbowała popełnić samobójstwo.
- To był sygnał, że nie ma chwili do stracenia i trzeba szybko działać, aby odnaleźć desperatkę - komentuje Wojciech Jabłoński z KPP w Lubinie. Zwłaszcza, że niedługo później telefon zadzwonił po raz trzeci. Kolejny kierowca poinformował, że jakaś kobieta próbowała wtargnąć pod jego auto.
Lubin. Namierzyli kobietę, która chciała popełnić samobójstwo. "Kierowała się na S3..."
Z pomocą policjantom przyszedł miejski monitoring. Dzięki niemu udało się namierzyć poszukiwaną kobietę. Niestety, wszystko wskazywało na to, że kieruje się w stronę drogi ekspresowej S3. To nie wróżyło nic dobrego - tamtejszy ruch jest o wiele liczniejszy, niż ten w mieście, do tego samochody poruszają się z większą prędkością. Liczyła się każda sekunda.
Na miejsce udał się patrol wydziału prewencji. Policjanci zauważyli kobietę na ul. Paderewskiego w Lubinie. Wezwano karetkę pogotowia ratunkowego. Desperatka trafiła pod opiekę specjalistów. Wiadomo, że kobieta jest mieszkanką powiatu lubińskiego. Od trasy S3 dzieliły ją niecałe 4 kilometry.