Marsz Niepodległości we Wrocławiu w 2020 roku odbył się w formie „spontanicznego spaceru”. Wszystko przez obostrzenia związane z epidemią koronawirusa, które zabraniają organizacji zgromadzeń publicznych. Ponad tysiąc uczestników Spaceru Niepodległości z biało-czerwonymi flagami i hasłami "Żeby Polska była Polską" czy "Nasze ulice, nasze kamienice" przeszło z placu Wolności na Ostrów Tumski. Wśród skandowanych haseł nie mogło zabrakło narodowych „evergreenów”, takich jak „Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę” i „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”. Pojawiły się także nawiązania do niedawnych protestów związanych ze Strajkiem Kobiet w postaci okrzyków "Ręce precz od kościołów". Na zakończenie przemarszu odpalono też „obowiązkowe” w takich przypadkach race.
Wydarzenie przebiegło bez poważniejszych incydentów, a większość uczestników stosowała się do obowiązku zasłaniania ust i nosa. Policja zatrzymała jednak 11 osób, przy których znaleziono niebezpieczne narzędzie i środki pirotechniczne. Zatrzymani mężczyźni mieli przy sobie race i nóż, a jeden pojawił się w tłumie z… szablą.
- Osoby, przy których funkcjonariusze ujawnili niebezpieczne przedmioty oraz używające materiałów pirotechnicznych odpowiedzą za swoje czyny przed sądem - informuje nadkom. Kamil Rynkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. - Grozi im 30-dniowy areszt oraz kara grzywny nawet do 5 tysięcy złotych.