W poniedziałek (14 listopada) Sąd Okręgowy we Wrocławiu rozpatrywał zażalenie prokuratury na niezastosowanie aresztu wobec czworga podejrzanych o wyłudzenia z PFRON i ZUS – byłego senatora Tomasza Misiaka, prezydenta Konfederacji Lewiatan Macieja Wituckiego (zgodzili się na podanie pełnych danych osobowych) oraz wrocławskiego radnego Tomasza H. i Iwony S.
Po zakończeniu posiedzenia sądu obrońca byłego senatora Tomasza Misiaka, adwokat Maciej Zaborowski poinformował dziennikarzy, że sąd nie znalazł podstaw do zastosowania tymczasowego aresztowania. - Uznał jednak, że w tej sprawie warto zastosować inne środki zapobiegawcze, wolnościowe w postaci poręczenia majątkowego, dozoru i zakazu opuszczania kraju – przekazał. Dodał, że obrona nie zgadza się z tą decyzją i będzie starała się doprowadzić do jej zmiany.
O decyzji sądu poinformował także media w komunikacie rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu sędzia Marek Poteralski. Jak przekazał, w związku z zażaleniami Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, Sąd Okręgowy we Wrocławiu prawomocnymi postanowieniami zmienił decyzję Sądu Rejonowego dla Wrocławia – Śródmieścia w ten sposób, że zastosował wobec podejrzanych środki w postaci: poręczenia majątkowego w kwocie 200 tys. zł, dozoru policji, oraz zakazu opuszczania kraju.
- Sąd Okręgowy uznał, że zgromadzony materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych im czynów, a jednocześnie, że zachodzi uzasadniona obawa bezprawnego utrudniania postępowania z uwagi na wagę czynów i grożącą surowa karę – poinformował rzecznik.
Przypomnijmy, że 14 października Sąd Rejonowy dla Wrocławia – Śródmieścia odrzucił wniosek Prokuratury Regionalnej w Szczecinie o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec podejrzanych w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Regionalną w Szczecinie. - Z ustnych motywów postanowienia sądu wynika, że brak jest ogólnej przesłanki do stosowania środków zapobiegawczych, tzn. materiał dowodowy nie wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanych zarzucanych im czynów – przekazał wówczas dziennikarzom rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu sędzia Marek Poteralski.
Wnioski o areszt rzecznik Prokuratury Regionalnej w Szczecinie prok. Marcin Lorenc uzasadniał „przede wszystkim obawą matactwa procesowego i bezprawnego wpływu podejrzanych na bieg śledztwa, w tym na kolejne osoby współdziałające w przestępstwie, które usłyszą zarzuty w toku dalszych czynności śledczych w tej sprawie. Wskazał również na celowe działania podejrzanych, mające uniemożliwić ustalenie skali przestępczego procederu. Dodał, że w tym przypadku samodzielną przesłanką procesową do zastosowania izolacyjnego środka zapobiegawczego jest również grożąca podejrzanym surowa kara 10 lat pozbawienia wolności”.
Sprawa wielomilionowych wyłudzeń z PFRON i ZUS
Jak poinformował materiał dowodowy zgromadzony w tej sprawie przez prokuraturę stanowi obszerna dokumentacja z ZUS i PFRON, w tym decyzje administracyjne dotyczące wyłudzonych środków, dokumentacja ze spółek biorących udział w procederze wyłudzeń, dokumentacja bankowa, w tym historie rachunków potwierdzających przelewy wyłudzonych środków, zeznania kilkudziesięciu świadków, a także wyjaśnienia jednego ze współpodejrzanych, w których obszernie opisał funkcjonowanie grupy przestępczej, kierowniczą rolę Tomasza Misiaka oraz rolę m.in. Iwony S., która miała zaprogramować cały mechanizm oraz role poszczególnych prezesów spółek.
Misiak, Witucki oraz Tomasz H. i Iwona S. zostali zatrzymani w połowie października przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego i Centralnego Biura Śledczego Policji na polecenie Prokuratury Regionalnej w Szczecinie. Wszyscy to byli członkowie spółek z branży outsourcingowej. Zatrzymań dokonano w związku ze śledztwem w sprawie wielomilionowych wyłudzeń z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w latach 2010-19.
Zatrzymanym – jak poinformowała wówczas prokuratura – zostały przedstawione zarzuty "dotyczące oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości, działania na szkodę pracowników i prania brudnych pieniędzy". Jak podano, działanie na szkodę pracowników dotyczy 22 tys. osób, a szacowana wysokość strat Skarbu Państwa to kwota ponad 42 mln zł.
Polecany artykuł:
Polecany artykuł: