Spotkania inaugurujace mistrzostwa przyniosły sporo emocji. Hiszpanie i Niemcy rozpalili Wrocław do czerwoności. Zawodnicy z dalekiego południa wygrali 32:29. Kluczowym momentem był początek drugiej połowy, kiedy Hiszpanie grali z trzema karami.
- Trzymaliśmy wynik przez pierwsze dwie minuty drugiej połowy. Możliwe, że to było bardzo ważne, ponieważ mieliśmy nad nimi 3 bramki przewagi i mogli nas szybko dogonić. - przyznaje Joan Canellas – zdobywca trzech bramek dla Hiszpanii. Niemcy poza grą w wielkiej przewadze na boisku mieli też ogromną przewagę na trybunach.
- To było niesamowite, czuliśmy się jakbyśmy grali w domu w Niemczech, ponieważ na trybunach było bardzo dużo naszych kibiców. Z niektórymi rozmawialiśmy przed meczem i to była dla mnie wielkie przeżycie - opowiada Erik Schmidt.
Szwecja - Słowenia 23:21
To spotkanie też trzymało kibiców w napięciu. Szwedzi prowadzili już nawet siedmioma bramkami, w końcówce jednak roztrwonili przewagę i musieli walczyć do ostatniej sekundy.
- Jesteśmy usatysfakcjonowani, mieliśmy złą drugą połowę. Powinniśmy utrzymać poziom z pierwszej połowy przez cały mecz - mówi Andreas Cederholm.
Słoweńcy z optymizmem patrzą w przyszłość, za przyczyny porażki uznają fatalną pierwszą połowę:
- Było bardzo blisko, ale to nie wystarczy, musimy zapomnieć o pierwszej połowie daliśmy sobie rzucić 16 bramek, to zdecydowanie za dużo. Musimy patrzeć w przyszłość przez pryzmat drugiej połowy. Pokazaliśmy, ze jesteśmy zespołem i potrafimy odrabiać straty - wyjaśnia Matej Gaber.
O ile hala Stulecia wypełniona była kibicami, to strefa kibica świeciła pustkami. Ci, którzy się w niej pojawili, mieli jednak sporo zabawy, o czym możecie się przekonac przeglądając galerię zdjęć na górze tekstu.
Przed nami kolejne mecze. W poniedziałek Słoweńcy zagrają z Hiszpanią, a Szwedzi z Niemcami.
Więcej w materiale reportera Radia ESKA Wojtka Góralskiego: