Mieszkańcy żalą się, że przesyłki czasami nie docierają wcale.
- Pomimo tego, że ktoś z mieszkańców jest w domu, to znajdujemy awizo w skrzynce. Trzeba sobie samemu przyjść na pocztę - opowiada jeden z nich.
- Ja muszę przyjeżdżać dwa razy w tygodniu na pocztę pytać się czy są do mnie jakieś listy - dodaje inny.
Poczta rozwiąże problem?
Zdaniem mieszkańców przyczyną problemu są niskie zarobki listonoszy.
- Jestem na emeryturze. Podjąłbym się takiego czegoś, ale mam sobie zniszczyć auto, na które pracowałem tyle lat? - pyta retorycznie mieszkaniec Kątów.
>> Protest listonoszy we Wrocławiu [WIDEO, ZDJĘCIA] Pracownicy poczty nie zamierzają odpuścić
- Mój sąsiad był na rozmowie kwalifikacyjnej, bo widział ogłoszenie, że potrzebują doręczyciela. Zaoferowali mu 1800 zł na rękę. Swoim autem trzeba jeszcze jeździć. Stwierdził, że woli iść towar wykładać, bo dostanie 2600 zł - wtóruje mu drugi.
- Problemy w Kątach Wrocławskich wkrótce powinny się skończyć - uspokaja Justyna Siwek, rzeczniczka Poczty Polskiej. - Prowadzimy jeszcze w tej chwili rekrutację. Chcemy przede wszystkim zwiększyć liczbę listonoszy obsługujących Katy Wrocławskie i ten rejon - zapewnia Justyna Siwek.
Na razie nie wiadomo kiedy rekrutacja się zakończy.
Chętnych do pracy na stanowisku listonosza zgłasza się niewielu. To problem ogólnopolski. Nic w tym dziwnego, bowiem pensja listonosza to 2500 złotych brutto.
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Damiana Bonarka:
Czytaj także: Głośna sprawa z Wrocławia z zaskakującym finałem! Wykładowca oskarżony m.in. o zgwałcenie studentek uniewinniony!