Pierwszą z nich przedstawia prokuratura. Pierwszego dnia wiosny 2017 roku Andrzej R. wracał z psem ze spaceru do domu. W pewnym momencie zatrzymał się, gdyż pies, którego trzymał na smyczy odszedł w kierunku pobliskich krzaków.
W tym czasie w pobliżu jechał na rowerze Adrian Cz., który potknął się i wywrócił z roweru obok stojącego Andrzeja R. Rowerzysta zarzucił mężczyźnie, iż winę za jego upadek ponosi pies, który wbiegł mu pod koła roweru. Mężczyźni pokłócili się. Adrian Cz. zachowywał się agresywnie. W pewnym momencie kopnął psa.
Do akcji włączają się przechodnie
Na pomoc ruszyli przechodzący obok Damian G. i Krzysztof M.
- Adrian Cz. po zaistniałym incydencie zamierzał odjechać na rowerze. Jednak Krzysztof M. zainterweniował i krzyknął za nim. Adrian Cz. zsiadł z roweru i podszedł do Krzysztofa M. Odstawił rower, zdjął plecak z ramion i wyciągnął spod połaci kurtki broń palną, małokalibrową i z odległości 5-10 metrów wycelował nią w stronę Krzysztofa M. oraz groził oddaniem w jego kierunku strzału - relacjonuje Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Wtedy Damian G. próbował uderzyć rowerzystę. Ten jednak wykonał unik, a potem w trakcie kłótni z odległości około półtora do dwóch metrów strzelał do Damiana G. dwukrotnie trafiając go w brzuch.
24-latka znaleziona martwa w mieszkaniu. Udusił ją jej były chłopak?
Dopiero w domu zorientował się, że został postrzelony
- Następnie Damian G. wyrwał z ziemi pal drewniany do podtrzymywania drzewek, chwycił go i rozpoczął pościg za Adrianem Cz. Chciał w ten sposób wytrącić kijem broń z ręki sprawcy. Tymczasem Adrian Cz. cały czas krzyczał do pokrzywdzonego i wykonał ze swojego telefonu połączenie na numer alarmowy 997 informując, że został napadnięty i w celu odparcia zamachu zamierza użyć broni. Z uwagi na pogarszający się stan zdrowia i odczuwany ból pokrzywdzony zaczął się jednak wycofywać - dodaje Małgorzata Klaus.
Adrian Cz. w końcu odjechał, a Damian G. dopiero w domu zauważył ranę postrzałową. Po zawiezieniu poszkodowanego do szpitala przy Borowskiej okazało się, ze istnieje realne zagrożenie jego życia. Mężczyzna przeszedł dwie operacje. Udało się go uratować.
Policjanci znaleźli w domu Adriana Cz. kapiszonową replika rewolweru marki Remington. Na posiadanie takiej broni nie trzeba mieć zezwolenia.
Wersja druga: próba kradzieży roweru
Adrian Cz. nie przyznaje się do winy i przedstawia swoją wersję zdarzeń. Twierdzi, że nie kopnął psa celowo. Wywrócił się, gdy zwierzę weszło mu pod koła. Doszło do kłótni z właścicielem psa, do której włączyli się mężczyźni, którym miał grozić. Adrian Cz. wyjaśnił, iż to on został zaatakowany przez pokrzywdzonego i jego kolegę, którzy chcieli mu zabrać rower. Jak twierdzi, w przypływie paniki i pod wpływem stresu sięgnął po broń w obronie własnej.
Mężczyźnie grozi teraz nawet kara dożywocia.
Czytaj także: 10 powodów, dla których warto zamieszkać we Wrocławiu [GALERIA ZDJĘĆ]