Intensywne opady deszczu we Wrocławiu. Ostrzeżenia trzeciego stopnia od IMGW
Od kilku dni mówi się o pogodowym armagedonie, który nawiedzi Polskę. Chodzi o intensywne opady deszczu i związane z nimi przekroczenia stanów alarmowych w rzekach. Już od czwartku (12 września) obowiązują ostrzeżenia trzeciego stopnia od IMGW - zarówno meteorologiczne, jak i hydrologiczne. O zagrożenia zapytaliśmy Izabelę Adrian, hydrolożkę z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Ekspertka potwierdza, że najtrudniejszą sytuację przewiduje się we Wrocławiu, w innych rejonach Dolnego Śląska i na Opolszczyźnie.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę 4 doby, to lokalnie może spaść nawet 350 litrów wody. Jeśli chodzi o najtrudniejszą sytuację, to wygląda to tak, jak w ostrzeżeniach meteorologicznych. Im dalej na północ, tym opady będą mniejsze i krótsze. Ostrzeżenia drugiego i pierwszego stopnia pojawiły się w Wielkopolsce, w Kujawsko-Pomorskiem i na wschodzie województwa łódzkiego - wskazuje Izabela Adrian z IMGW.
Kiedy sytuacja będzie najtrudniejsza?
Hydrolożka z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej zaznaczyła w rozmowie z "Super Expressem", że ostrzeżenia obejmą również Śląsk, Małopolskę i południowo-wschodnią Polskę. Czerwone alerty na Śląsku i w Małopolsce wejdą w życie o godzinie 20:00 (możliwe są aktualizacje). Komunikaty meteo będą połączone z ostrzeżeniami hydrologicznymi.
Przewidujemy, że najtrudniejsza będzie noc z piątku na sobotę, na południu Dolnego Śląskach i na terenach podgórskich może spaść nawet 90 litrów w 12 godzin. Opady będą się przemieszczać na wschód. W nocy z soboty na niedzielę na Śląsku i w Małopolsce wstępnie szacujemy, że spadnie ok. 80 litrów na 12 godzin. W ciągu kilkunastu godzin spadnie tyle deszczu, ile zazwyczaj w ciągu miesiąca - wyjaśnia Izabela Adrian z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Nasza rozmówczyni zaznacza, że wskazane jest regularne odświeżanie ostrzeżeń IMGW. Sytuacja jest dynamiczna i przedstawiciele Instytutu będą reagować na bieżąco. Trudno wskazać, które miasto zmierzy się z najtrudniejszą sytuacją, ale na pewno władze Dolnego Śląska i Opolszczyzny muszą pozostawać w gotowości.
Powtórka z "powodzi tysiąclecia"? Ekspertka odpowiada
W przekazach medialnych nie brakuje odniesień do "powodzi tysiąclecia" z 1997 roku. Tylko na terenie Polski powódź zabiła 56 osób i spowodowała gigantyczne straty materialne. Obecnie lokalne władze przygotowują się do walki z żywiołem, podobnie rzecz ma się z naszymi sąsiadami. - Musimy być przygotowani nawet na najgorsze scenariusze - powiedział premier Czech, Petr Fiala. Hydrolożka z IMGW wskazuje, że mamy do czynienia z bardzo podobną sytuacją pod względem meteorologiczną. - Teraz też jesteśmy w zasięgu niżu, pomiędzy dwoma wyżami. Niż Genueński zaciąga ciepłe i wilgotne powietrze, które daje tak duże opady. To jest podobna sytuacja do tego, co było prawie 30 lat temu - podkreśla Izabela Adrian, ale widzi również optymistyczne przesłanki.
W 1997 roku sumy opadów były większe. Teraz prognozujemy ok. 100 litrów mniej. Tym razem sytuacja wyjściowa jest lepsza, bo mieliśmy suszę i związane z nią niskie stany wód. Przynajmniej na początku mamy gdzie tę wodę "zbierać". Nie można jednak bagatelizować zagrożenia. Lewostronne dopływy Odry są bardzo zagrożone. Nie powinna to być tak trudna sytuacja jak w 1997 roku - zaznacza Izabela Adrian w rozmowie z naszym dziennikarzem.
Co równie ważne - strefy opadów będą się przemieszczać i dzięki temu jeden region nie przyjmie tak wiele wody, jak w przypadkach, związanych z wspominaną wyżej powodzią. Prognozy będziemy regularnie aktualizować w naszym oddziale pogodowym i w lokalnych serwisach.