Nastolatki z Głogowa pomogły starszemu mężczyźnie
W Głogowie w województwie dolnośląskim dwie dziewczynki wykazały się postawą godną pochwały. Według doniesień portalu Myglogow.pl 7 grudnia nastolatki spotkały się około godz. 20. Szły w kierunku przystanku, gdy nagle pan, którego mijały, zasłabł.
- Wróciłam z wycieczki i Nadia po mnie wyszła - opowiedziała portalowi Amelka. - Szłyśmy właśnie na przystanek, niedaleko którego mieszkam, a z którego koleżanka miała pojechać do domu. Ten pan nas minął. Był lekko ubrany, zupełnie nie na taką pogodę. Chwilę później usłyszałyśmy za plecami zamieszanie. Odwróciłyśmy się. Starszy pan leżał na chodniku, a jakaś pani próbowała go podnieść. Nie dałaby rady sama. Pomogłyśmy jej zaprowadzić tego pana na przystanek, na ławkę. Nadia dzwoniła po pomoc, a ja dałam temu panu rękawiczki i szalik i pilnowałam go z tą panią, żeby się znów nie osunął na ziemię.
Kiedy przyjechało pogotowie, natychmiast zajęli się seniorem. Nastolatki z Głogowa podejrzewały, że mężczyzna może mieć wylew albo zawał.
- Słyszałam jak ratownik rozmawiał tym panem. Powiedział ratownikowi, że jest z jakiejś wioski, a w Głogowie ma rodzinę i do nich przyjechał. Mówił, że ma 77 lat. Na głowie miał takie wgłębienie, jakby po operacji. Nic więcej nie słyszałam i nie wiem - dodała dziewczynka. Niestety, według relacji koleżanek ratownicy byli zmuszeni go reanimować.
Mama Amelki z Głogowa powiedziała, że jest niesłychanie dumna z córki i jej przyjaciółki, Nadii, za wykazanie się ogromną wrażliwością wobec obcego człowieka. Dodała, że znieczulica wśród ludzi jest ogromna i przypomniała historię Natalki z Andrychowa, której nikt nie pomógł na czas.
- Jestem dumna z postawy mojej córki i jej koleżanki. Myślę, że przykład tej 14-letniej dziewczynki, która umierała na oczach ludzi, w ruchliwym, publicznym miejscu i nikt jej nie pomógł pokazał, że ogarnęła nas przerażająca znieczulica. Że jesteśmy już w takim punkcie, za którym za chwilę nie będzie już dla nas ratunku i dla tego trzeba pokazywać, że są jeszcze ludzie, którzy nie są ślepi i głusi. Trzeba pokazywać, że właśnie tak należy reagować i postępować - powiedziała mama. Dodała, że Nadia i Amelka wciąż zastanawiają się, co stało się dalej z 77-latkiem.
Na szczęście redakcji portalu udało się dotrzeć do rzeczniczki Głogowskiego Szpitala Powiatowego, która przekazała, że po dobie spędzonej na oddziale ratunkowym senior został wypisany do domu i jego życiu nic nie zagraża.