Przypomnijmy FutureNet Śląsk Wrocław przegrał drugi mecz finałowy z Astorią Bydgoszcz jednym punktem. W drugiej połowie wynikła jednak kontrowersja. Zgodnie z zasadami grę powinien zacząć Śląsk, ale sędziowie piłkę przekazali zawodnikowi z Bydgoszczy. Wszyscy byli przygotowani na to, że Wrocławianie będą atakować. Nawet zawodnicy Astorii byli ustawieni w defensywie.
Polecany artykuł:
- Przy pełnej dezorientacji wrocławskich zawodników, gracz Astorii, bez żadnej obrony, będąc sam na połowie przeciwnika zdobył punkty - tłumaczy Prezes FutureNet Śląska Wrocław, Michał Lizak.
Zarząd złożył protest po meczu, ten jednak nie został pozytywnie rozpatrzony. Według Polskiego Związku Koszykówki ani kapitan drużyny nie poinformował o tym fakcie komisarza 15 minut po meczu, ani przedstawiciel klubu nie złożył pisemnego uzasadnienia protestu na ręce komisarza w ciągu 60 minut od zakończenia gry, jak przewidują przepisy.
>>> "Prawdziwi mordercy są na wolności!". Ruszył proces w sprawie zbrodni miłoszyckiej
"Polski Związek Koszykówki wyjaśnia i informuje, że żaden protest - w rozumieniu przepisów gry w koszykówkę oraz przepisów PZKosz regulujących przebieg współzawodnictwa w koszykówce – w sprawie rzeczonego meczu nie został złożony" - czytamy na stronie PZKosz.pl, w oficjalnym oświadczeniu związku.
- Niezależnie od decyzji my będziemy grać dalej. Sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna. Na pewno nie pojedziemy do Bydgoszczy tylko po to, żeby ten mecz rozegrać. Będziemy robili wszystko, by tę serię kontynuować jak najdłużej i może wygrać 3:2 - dodaje Michał Lizak.
Najbliższy mecz już w tę niedzielę (19 maja) o godz. 17.00 w Bydgoszczy.