- 40-latek z Wałbrzycha próbował wjechać autem na górę Dzikowiec, co zakończyło się tragicznym wypadkiem, do którego doszło w nocy z 7 na 8 listopada br.
- Mężczyzna wypadł z pojazdu terenowego, doznając poważnych obrażeń, a samochód stoczył się ze zbocza ok. 200 metrów w dół.
- Poszkodowany zmarł w szpitalu we Wrocławiu, gdzie trafił w ciężkim stanie śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Wypadek na Dzikowcu. 40-letni kierowca terenówki zmarł w szpitalu
Ok. 200 metrów w dół stoczyło się auto 40-latka, który próbował nim wyjechać na górę Dzikowiec w Boguszowie-Gorcach. Mieszkaniec Wałbrzycha poruszał się zboczem, na którym znajduje się stok narciarski, ale w czasie niebezpiecznego manewru wypadł z samochodu terenowego typu off-road, który zaczął się zsuwać z góry i koziołkować w dół. Mężczyzna został ciężko ranny, ale zanim na miejsce dotarły służby ratownicze, na jego poszukiwania wyruszył jeden z członków rodziny.
To on powiadomił o wszystkim policję w nocy z 7 na 8 listopada br., kilka minut po północy, gdy okazało się, że 40-latek potrzebuje pilnej pomocy. Poszkodowany trafił do szpitala we Wrocławiu śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego - jak przekazał w poniedziałek, 24 listopada, portal dziennik.walbrzych.pl, powołując się na informacje z miejscowej prokuratury, mężczyzna zmarł w placówce.
- Jako że kierujący sam zrobił sobie krzywdę, nie narażając innych osób, w tej sprawie nie było prowadzone postępowanie karne, tylko dotyczące wykroczenia, tj. wjechania samochodem w miejscu niedozwolonym - powiedział "Super Expressowi" kom. Marcin Świeży, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu.