28 lutego 2019 roku grupa mieszkańców brała udział w akcji zbierania podpisów. Chcieli uratować kładkę, która miała zostać rozebrana. Nie spodobało się to strażnikom miejskim, którzy chcieli wlepić zgromadzonym mandaty. Jako, że był to tłusty czwartek, mieszkańcy Lubania mieli ze sobą pączki i powiedzieli strażnikom, że po prostu jedzą je sobie i mandatów nie przyjęli. Sprawa trafiła więc do sądu, który skazał dwóch mężczyzn na prace społeczne. Lesław Hardziej od wyroku się odwołał i został uniewinniony z uwagi na niską szkodliwość społeczną czynu.
Niestety, pan Andrzej miał ogromnego pecha, bo nawet nie wiedział, że został skazany, więc nie apelował, ani też nie wykonał zasądzonych prac społecznych. - W związku z niewykonaniem kary, została ona zamieniona na karę aresztu – mówi sędzia Tomasz Skowron, rzecznik Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.
I w listopadzie doszło do skandalicznej sytuacji. - Nagle wpadła do mnie policja, wyciągnęli mnie z domu i wsadzili do aresztu z bandziorami! - opowiada wzburzony pan Andrzej. - Nic przecież nie zrobiłem złego, a potraktowali mnie jak kryminalistę!
W efekcie schorowany emeryt dwa tygodnie spędził w areszcie. Przez tą sytuację jest teraz kompletnie rozbity. I będzie domagał się odszkodowania: 50 tysięcy złotych.