"W czwartek zatrzymała mnie policja dlatego, że uratowałem przed śmiercią konające psy. Powodem zatrzymania miał być fakt, że nie stawiłem się na komendę do Zgorzelca w celu złożenia zeznań w charakterze podejrzanego o popełnienie dwóch przestępstwa – kradzieży 3 umierających na oczach oprawcy psów oraz naruszenia miru domowego farmy fotowoltaicznej. Potwierdzam, że w lipcu 2018 r. w środku lata, przy 35 stopniowym upale w cieniu i występującym zagrożeniu meteorologicznym co do bardzo wysokich temperatur, przy asyście dwóch funkcjonariuszy policji odebrałem 6 przywiązanych łańcuchami do bud psów, którym właściciel nie zapewnił dostępu do wody, pożywienia i należytej ochrony przed upałami" - napisał w oświadczeniu Konrad Kuźmiński, działacz Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt.
Obrońca zwierząt wyjaśnił, że nie mógł stawić się na wezwanie prokuratury, a nieobecność miała być usprawiedliwiona przez jego obrońcę, który wspólnie z prokuratorem miał ustalić nowy termin przesłuchania. Zamiast tego Kuźmiński został zatrzymany przez jeleniogórską policję w czwartek wieczorem. W piątek rano został przewieziony do Zgorzelca, gdzie "na dołku" spędził kolejne 24 godziny. W międzyczasie został przesłuchany przez policję, ale konieczne było jeszcze spotkanie z prokuratorem. To wyznaczono dopiero na sobotę.
>>> Ponad tysiąc myszy w mieszkaniu na wrocławskim Zalesiu! Rozmnażały się bez kontroli!
"Zostałem w kajdanach na nogach i rękach – jak sprawca szczególnie niebezpieczny, zawieziony do Prokuratury Rejonowej w Zgorzelcu. Tam od prokurator Kwaśniak usłyszałem, że 'nie ma do mnie żadnych pytań' i chciała mi tylko wręczyć pismo o oddaniu mnie pod dozór policji 3 razy w tygodniu. Po wizycie u prokuratora odzyskałem po 40 godzinach swoją wolność, stojąc bez telefonu kontaktowego, brudny, śmierdzący i zmęczony przez budynkiem Komendy Powiatowej Policji w Zgorzelcu. Do domu miałem 70 km. (...) Naszemu wymiarowi sprawiedliwości niewiele brakuje do systemu białoruskiego. Prawa zwierząt wciąż są gwałcone, a oprawcy stają się osobami pokrzywdzonymi." - napisał Kużmiński.
Przypomnijmy, że w połowie marca jeleniogórska prokuratura postawiła Kuźmińskiemu zarzuty m.in. naruszenia miru domowego, zaboru i przywłaszczenia trzech psów, a także dopuszczenia się przemocy wobec właścicielki jednego ze zwierząt. Ponadto Konrad Kuźmiński zdaniem prokuratury bezprawnie podawał się za inspektora Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i fałszował dokumenty, w których podpisywał się cudzymi danymi osobowymi.