Opakowanie 10 jajek "Moja kurka" klasy A, w rozmiarze L zostało kupione w listopadzie 2018 roku w sklepie sieci Biedronka na Brochowie. W jednym z jajek wrocławianka odkryła niespodziankę i to wyjątkowo niemiłą. Podłużny, obły kształt przypominał robaka.
Zaburzony proces fizjologiczny w ciele kury
Pani Barbara znalezisko sfotografowała i zapytała o nie producenta jaj, Fermy Drobiu Woźniak z Rawicza. Dostała odpowiedź z przeprosinami, propozycją rekompensaty i wyjaśnieniem:
"Po wnikliwej analizie, konsultacji z zakładowym lekarzem weterynarii oraz Uniwersytetem Przyrodniczym we Wrocławiu, możemy stwierdzić, iż przedstawiony przez Panią przypadek nieprawidłowości w jaju może być wynikiem zaburzonego procesu fizjologicznego zachodzącego w ciele młodej kury.
Najwyraźniej doszło do zaburzenia w prawidłowym procesie tworzenia się białka, stąd taka wada i jej nietypowy wygląd, do złudzenia przypominający robaka.
>>> Pepco wycofuje ze sklepów zabawki, bo mogą być niebezpieczne!
Istnieje małe prawdopodobieństwo, aby pasożyt przedostał się do jaja, które formułuje się w jajowodzie kury, a nie w jelitach (to one są ewentualnym miejscem bytowania pasożytów). Ponadto charakterystyczną cechą tasiemca jest ciało zbudowane z segmentów, co wyraźnie wykluczają przesłane przez Panią zdjęcia".
Jajka przyjechały z Jawora
Pani Barbara postanowiła jednak sprawę drążyć i o dziwne znalezisko w jajku zapytała Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego we Wrocławiu. Ten odpowiedział, że to nie jest jego teren działania, bo jajka były pakowane w Rawiczu, ale pochodziły z fermy na terenie powiatu jaworskiego. W związku z tym sprawa została przekazana Powiatowemu Lekarzowi Weterynarii w Jaworze.
Powiatowy Lekarzowi Weterynarii w Jaworze Roman Steć wyjaśnił nam, że na bazie zdjęcia nie może nic stwierdzić, w dodatku nie jest to materiał wiarygodny. Dodał też, że przez wiele lat pracy nigdy nie natknął się na pasożyta w jajku. Producent jaj nie będzie kontrolowany.