Strzelin. Wmawiali, że 39-latek ma nowotwór. Oszukali tysiące Polaków
Ponad 7 tysięcy osób uwierzyło, że mieszkaniec Strzelina na Dolnym Śląsku ma nowotwór, dlatego przekazało na jego leczenie co najmniej kilkaset tysięcy zł. Powyższe dane dotyczą tylko użytkowników Pomagam.pl, gdzie założono kwestę, ale poszkodowanych może być więcej. Wszystko wskazuje, że w zmyśloną historię o glejaku mózgu kolportowaną przez 39-latka i jego żonę wierzyły nawet bliskie im osoby, w tym członkowie rodziny. Proceder trwał kilka lat, prawdopodobnie od 2019 r.
Jak informuje policja, Grzegorz P. i jego żona Justyna zostali zatrzymani pod koniec kwietnia br. W ich domu znaleziono sfałszowaną dokumentację medyczną i podrobioną pieczątkę lekarską. Po ujawnieniu prawdy na grupie facebookowej "Grzegorzowi pomagamy - licytacje wygrywamy" nie brakuje komentarzy ludzi, którzy nie rozumieją, jak małżeństwo 39-latków mogło się posunąć do takiego oszustwa. Dalsza część tekstu poniżej.
Justynę znam 33 lata. Poznałyśmy się w pierwszej klasie. Nie było wtedy dnia, żebyśmy się nie odwiedzały. Wspólne zabawy, spędzanie czasu. Potem wyjazdy na obozy, kolonie. W życiu dorosłym mnóstwo rozmów, wspólne spędzanego czasu... Wspieranie Justyny w czasie ciąży i po trudnym porodzie. Pomoc przy Dorotce...Byłam pierwszą osobą, którą Justyna z płaczem poinformowała o "chorobie" Grześka (styczeń 2019 r.). Zawoziłam im jedzenie na święta, bo przecież tam taka bieda... Kiedy oboje płakali, że brakuje im pieniędzy na kolejną dawkę chemii, moja rodzina pożyczyła im łącznie 25 tysięcy złotych... Ja, samodzielna mama dziecka chorego przewlekle i nieuleczalnie, pożyczyłam im 10 tysięcy... Bo przecież trzeba było ratować Grześka - męża i ojca... Można się teraz śmiać z mojej nieprzeciętnej naiwności. Gorzej czuć się już nie będę... - napisała na grupie koleżanka Justyny P.
Córeczka wykorzystywana do wzbudzania współczucia?
Dorotka to córeczka Grzegorza i Justyny P., którą obydwoje prawdopodobnie wykorzystywali do wzbudzania współczucia wśród ludzi. Na grupie "Grzegorzowi pomagamy - licytacje wygrywamy" znajduje się nawet fotka całej rodziny, gdzie widzimy kobietę trzymającą dziewczynkę na rączkach i kucającego obok mężczyznę. Małżeństwo z gminy Strzelin oszukało w ten sposób nie tylko osoby, które wpłacały pieniądze na leczenie mężczyzny, ale też takie, które przekazywały swoje rzeczy, niekiedy o znacznej wartości finansowej lub sentymentalnej, na licytacje, jak m.in. ubrania, książki czy obrazy.
- Grzegorz - kochany mąż i Tata 3-letniej Dorotki. O chorobie dowiedział sie zupełnie przez przypadek, w dniu kiedy jego wyczekana córeczka obchodziła swoje pierwsze urodziny. Rutynowy tomograf wykazał, że ma glejaka w drugim sropniu rozwoju. Nieoperacyjnego. Przeszedl radioterapię i chemioterapię, żadna z nich nie była refundowana, bo leczenia guza w takim miejacu NFZ nie refunduje. Przeszedł również płatny cykl immunoterapii - taki wpis widnieje do tej pory na facebookowej grupie (pisownia oryginalna). Dalsza część tekstu poniżej.
Córeczka domniemanych oszustów została bez rodziców
Ludzie, którzy chcieli pomóc małżeństwu z gminy Strzelin stracili pieniądze, ale swoich rodziców, przynajmniej na jakiś czas, straciła również ich córeczka. Dziewczynka znajduje się teraz pod opieką jednej z osób z najbliższej rodziny.
- Na obecnym etapie postępowania policjanci przedstawili zatrzymanemu mężczyźnie kilkanaście zarzutów dotyczących oszustwa i podrabiania dokumentów, do których się przyznał. Zarzuty oszustwa usłyszała również 39-latka - wyjaśnia asp. szt. Piotr Sołtysiak, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Strzelinie.
Jak dodaje policjant, kobieta nie przyznała się do winy. Na wniosek Prokuratury Rejonowej w Strzelinie sąd zastosował wobec zatrzymanych środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Grozi im kara nawet do 8 lat pozbawienia wolności.