Katastrofa na Dolnym Śląsku

Ogniska, znicze i śmigłowiec w akcji. Tak winnice walczyły z mrozem. „Straty są ogromne”

2024-04-24 14:37

Mrozy, które w drugie połowie kwietnia nawiedziły Dolny Śląsk, dały się we znaki plantatorom winorośli i sadownikom. Mimo że stosowali przeróżne metody ochrony – od palenia ognisk i zniczy, poprzez zadymanie, a nawet loty śmigłowcem – starty są ogromne.

Mrozy spowodowały ogromne straty plantatorów winorośli i sadowników 

Ostatnie mrozy, które nawiedziły Polskę, spowodowały potężne straty w uprawach. Szczególnie zimno było na Dolnym Śląsku, na Śnieżce odnotowano ponad – 10 st. C, a niewiele cieplej było w innych miejscach w regionie. Sadownicy i właściciele plantacji winorośli są załamani.

- Pierwszy raz od 20 lat o tej porze roku mieliśmy taką sytuację z mrozem. U nas było minus 6 stopni Celsjusza, a przy gruncie nawet minus 9. To był mróz, a nie przymrozek. Mieliśmy kataklizm. Straty będą duże – powiedziała portalowi eska.wroclaw.pl Beata Dębska z winnicy Katarzyna w Świętej Katarzynie pod Wrocławiem.

Mimo że plantatorzy robili wszystko co w ich mocy, nie udało im się uchronić upraw. - Wszyscy winiarze włożyli ogromny wysiłek, aby stawić czoło nadchodzącym zagrożeniom. Zastosowano wszelkie możliwe środki, takie jak rozpalanie ognisk, zadymianie, zraszanie wodą, nadmuchiwanie czy stosowanie środków ochrony roślin – czytamy na profilu na Facebooku Stowarzyszenia Winnice Dolnośląskie.

- Bylibyśmy w stanie wygrać tę walkę, gdybyśmy mieli do czynienia tylko z przymrozkiem. Niestety, był to całonocny, mocny mróz, który pojawiał się od 17 kwietnia. Dzisiaj wszystkim nam było bardzo ciężko i przez całą noc byliśmy w stałym kontakcie. Rano padło wiele optymistycznych słów, więc wiemy, że walka nadal trwa, i czekamy z nadzieją, aby winorośle obdarzyły nas w tym roku jeszcze młodymi pędami – czytamy.

Winiarze radzili sobie z przymrozkami, jak tylko mogli. W graniczącym z Dolnym Śląskiem województwie lubuskim, gdzie znajduję się Winnica Żelazny, używano helikoptera. - Była to bardzo męcząca, zimna i wymagająca noc. Śmigłowiec latał w Zaborze nad 6-cioma Winnicami o łącznej powierzchni ok. 14 ha – poinformowała winnica na swoim profilu na Facebooku.

Niestety, choć lokalnie udało się ograniczyć starty, to zdecydowanej większości upraw nie udało się uratować. - Sięgamy po porady do właścicieli winnic w innych państwach. Mamy sygnały, że winnica powinna odbić z zapasowych pędów, jednak doskonale wiemy, że jeśli się uda, to plon nie będzie już taki, jaki powinien – dodaje Beata Dębska na stronie wroclaw.eska.pl

Straty liczą również sadownicy. W niektórych gospodarstwach wynoszą one 100 procent w przypadku najbardziej wrażliwych upraw.

Wszyscy, którzy stracili uprawy w związku z silnym mrozem, mogą składać w gminach wnioski o oszacowanie szkód. Trafią one następnie do wojewody, który powoła stosowną komisję do szacowania szkód. Będzie to podstawa do uzyskania odszkodowania.

Winnica Widokowa w Komborni to miejsce, gdzie zachwycimy się nie tylko winem