Zarówno radna jak i wiceprezydent Wrocławia znają się świetnie od lat, są z jednej partii politycznej: Platformy Obywatelskiej. Jednak okazuje się, że stara przyjaźń blaknie, gdy w grę wchodzą emocje związane z otwarciem podwórka na Przedmieściu Oławskim. To miejsce, które było szaro-bure, ale teraz jest tam ładnie i sympatycznie. Nie wszystkim jednak udzielił się radosny nastrój.
- Podczas otwarcia podwórka, niespodziewanie pojawiła się Agata Gwadera-Urlep. Od razu była agresywna, zaatakowała wiceprezydenta Sebastiana Lorenca - mówi obecna na podwórku Katarzyna Hubers, również członkini PO. - Wpadła tam z furią i krzyczała do wiceprezydenta „Sebastian, a co ty tutaj robisz?! Przecież prezydent Jacek Sutryk wydelegował tutaj inną osobą, a nie ciebie!” - relacjonuje Hubers.
Polecany artykuł:
Jej zdaniem Gwaderze-Urlep towarzyszyło dwóch mężczyzn, którzy też byli agresywni.
- Jeden z nich awanturował się, ubliżał ludziom, a na dodatek tykał agresywnie placem jedną z kobiet – mówi nam wzburzona Hubers.
Zdaniem Katarzyny Hubers radna przyszła na podwórko, żeby wzniecić awanturę i zaszkodzić całej inicjatywie.
Co na to Agata Gwadera-Urlep?
- Jestem zszokowana takimi insynuacjami. Faktycznie, pojawiłam się na podwórku, ponieważ zabiegałam o to, aby zostało odnowione. Nie byłam natomiast agresywna, to tak absurdalny zarzut, że aż ciężko mi komentować. Zapytałam natomiast Sebastiana Lorenca, dlaczego przyszedł na otwarcie. Ale to dlatego, że mamy pandemię i należy unikać wszelkiego gromadzenia się, jeśli nie ma się ważnego powodu - tłumaczy radna.
Lorenc nie chce komentować sprawy.
- Jest mi przykro, że doszło do tej awantury. Nie rozumiem postępowania Agaty. Nie chciałbym szerzej komentować tego zajścia – ucina wiceprezydent Wrocławia.