Burmistrz Ostrawy Jan Dohnal uznał, że po powodzi priorytetem jest odbudowa oczyszczalni ścieków. Większość nieczystości trafia do Odry, a według kierownictwa oczyszczalni przywrócenie jej funkcjonowania może trwać nawet pół roku.
Centralna Oczyszczalnia Ścieków w Ostrawie została zalana 15 września, gdy woda z wpadającej do Odry Opawy utworzyła wyrwę w wale przeciwpowodziowym. W konsekwencji zalana została dzielnica Przywóz wraz z niedaleką oczyszczalnią. Naprawa obiektu ma być najbardziej kosztowną likwidacją szkód spowodowanych przez powódź. Według burmistrza miasto samo nie zdoła unieść kosztów sięgających około 12 mln euro. Ostrawa w tej sytuacji zwróciła się z apelem o pomoc do resortu rolnictwa.
Rzecznik OVAK, ostrawskiej spółki zarządzającej wodą, kanalizacją i oczyszczalnią, Jaromir Kriszica powiedział dziennikarzom, że oczyszczalnia jest całkowicie wyłączona z eksploatacji, a ścieki płyną bezpośrednio do Odry. - Nie mamy teraz żadnych możliwości, aby to zmienić. Oczywiście wstrzymaliśmy przyjmowanie ścieków z szamb - dodał.
OVAK przewiduje, że kolejny etap napraw, czyli uruchomienie tzw. oczyszczania biologicznego zajmie od pięciu do sześciu miesięcy.
Do sprawy odniosła się prezes Wód Polskich. - To nie jest oczywiście dobra sytuacja - oświadczyła Joanna Kopczyńska, cytowana przez portal "gazeta.pl". Zaznaczyła przy tym, że woda z Odry jest stale badana przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. - Natomiast to nie jest tak, że to skażenie dla tej wody jest groźne, bo to jest skażenie, które w tej wodzie niestety jest, bo i polskie samorządy mają tutaj różne historie - podkreśliła prezeska.