Mieszkańcy zalanych miejscowości walczą z czasem. Chcą zdążyć przed zimą
Osuszacze, farelki, wentylatory. I wszystko na prąd. Tylko tak po opadnięciu powody można osuszyć mokre mury. - Wilgoć czuć teraz w każdym zalanym domu - mówi Małgorzata Pajor, kierownicza lądeckiej opieki społecznej. Powodzianie byli skazani na używanie urządzeń na prąd. - Nie mam innych, korzystam z pożyczonego sprzętu i nie mogę wybrzydzać - mówi Bogusława Marczyńska, która tłumaczy, że tysiące ludzi ściga się teraz z czasem.
Coraz niższe temperatury powietrza nie sprzyjają osuszaniu murów. - Moje urządzenia pracują non stop od trzech tygodni - tłumaczy kobieta i wspomina moment, gdy Biała Lądecka wdarła jej się do domu. - Mokre i do wyrzucenia miałam wszystko. Lodówkę, meble, sztućce - mówi kobieta. Wyjście było jedno, gdy woda opadła i została wypompowana, kobieta z pomocą syna skuła tynk w swoim mieszkaniu do poziomu wody i w ruch poszły osuszacze. - Nie mogę czekać aż samo wyschnie. Nie ma gdzie mieszkać i muszę zrobić remont przed zimą - tłumaczy pani Bogusława.
Trzy tygodnie osusza swoje mieszkanie dzień i noc. - Rachunki za prąd będą horrendalne i bardzo się ich boję - mówi kobieta, która cieszy się, że rząd przyjął zaproponowaną przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska propozycję zwiększenia zasiłku powodziowego o kwotę 1000 zł brutto.
Czytaj: Budda dał im nowe domy, a teraz jest za kratami! Powodzianie drżą o swój los
- Zasiłek powodziowy zostanie zwiększony o 1000 zł na pokrycie zwiększonych kosztów energii elektrycznej rodzin, których mieszkania lub domy zostały zalane. W wielu miejscach trwa obecnie osuszanie pomieszczeń, chcemy wesprzeć ten proces. Dlatego wsłuchując się w głos poszkodowanych tworzymy narzędzia do pomocy. To ważne doraźne wsparcie. Nasza propozycja jest elementem ustawy powodziowej, która trafiła już do Sejmu - mówi ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. Po pomoc należy udać się do gminnych ośrodków pomocy społecznej.
- Przyjmujemy już wnioski odnośnie tej pomocy, ale czekamy na wytyczne odnośnie jej udzielania - mówi Małgorzata Pajor z Lądka-Zdroju.
Pani Bogusława boi się, że może to być za mało. - Zadzwoniłam do Tauronu, który dystrybuuje u nas prąd i usłyszałam, że z niektórych opłat do marca będę zwolniona - wspomina kobieta.
Czy to wystarczy, żeby powodzianie poradzili sobie z kosztami, które muszą ponosić po powodzi?