Pożar na Dworcu Świebodzkim we Wrocławiu wybuchł w czwartek (14 listopada) przed godz. 17. Ogień pojawił się na strzelnicy, znajdującej się w piwnicy pod dworcowym budynkiem. W pomieszczeniu znajdowała się ostra amunicja, która w wyniku pożaru zaczęła eksplodować. W okolicach dworca słychać było głośne wybuchy.
Ze wstępnych informacji wynika, że w chwili wybuchu pożaru na strzelnicy mogło znajdować się kilkanaście osób. Dziewięć z nich zostało poszkodowanych – z poparzeniami i objawami podtrucia zostały przewiezione do wrocławskich szpitali. Część z nich trafiła następnie do specjalistycznych placówek medycznych w kraju.
Jednej osoby niestety nie udało się uratować. Przed godz. 19 strażacy znaleźli w piwnicy nieprzytomnego 24-letniego mężczyznę. Trwająca prawie pół godziny reanimacja, nie przyniosła rezultatu i lekarz stwierdził zgon mężczyzny.
Wcześniej budynek bezpiecznie opuścili lokatory i pracownicy hostelu, mieszczącego się w budynku dworca. W sumie ewakuowano kilkanaście osób.
- Policjanci pomagali poszkodowanym osobom, które samodzielnie opuściły obiekt w momencie rozpoczęcia się pożaru - informuje st. sierż. Krzysztof Marcjan z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. - Część z lżej rannych osób schroniła się w radiowozach w oczekiwaniu na transport do wrocławskich szpitali.
W gaszeniu pożaru brało udział kilkanaście zastępów straży pożarnej. Akcja gaśnicza była wyjątkowo utrudniona ze względu na bardzo duże zadymienie pomieszczeń piwnicznych i ryzyko związane z eksplodującą amunicją. Straż pożarna zakończyła swoje działania ok. godz. 22.
W czasie pożaru wstrzymano częściowo ruch na pl. Orląt Lwowskich i na ul. Robotniczej, a w okolicy dworca tworzyły się bardzo duże korki. Zmienionymi trasami kursowały też autobusy MPK.
Trwa ustalanie przyczyn pożaru. Nadzór nad dochodzeniem objęła prokuratura. W piątek, w miejscu gdzie doszło do pożaru, przeprowadzone mają zostać czynności procesowe z udziałem prokuratora oraz biegłego z zakresu pożarnictwa.