Testy działacze Stowarzyszenia Akcja Miasto przeprowadzili na początku marca. Zebrano w sumie siedem 30-minutowych pomiarów z różnych dni tygodnia. Pokazały one, że zdecydowana większość osób - w badaniu aż 67 procent - przechodzi górą. Z podziemnego tunelu skorzystało 33 procent obserwowanych.
- Spodziewaliśmy się takich rezultatów. Wcale nie jesteśmy zaskoczeni, że przejście naziemne jest częściej wybierane, bo chodzenie w jednym poziomie jest dużo bardziej komfortowe i znacznie skraca drogę - komentuje Sandra Domańska, organizatorka badania.
Dołem wolniej i mniej bezpiecznie?
Zdaniem aktywistów dawne założenie, że podziemne przejścia służą bezpieczeństwu zupełnie się nie sprawdziło. W dodatku ich zdaniem takie rozwiązania architektoniczne wcale nie gwarantują, że pokonamy jezdnię szybciej.
– Pośpiech zarezerwowany jest obecnie jedynie dla osób jadących autem. Nie myśli się o tym, że pieszy też może się śpieszyć, a przecież to zupełnie naturalna potrzeba. Chcemy chodzić wygodnie, bez dróg naokoło, nad czy pod jezdnią, bo to po prostu wydłuża drogę i stanowi dodatkową barierę - twierdzi Sandra Domańska.
Zobacz film pokazujący badania ruchu w Przejściu Świdnickim:
Burza wokół przejścia
Co ciekawe, pierwotnie miasto planowało zmniejszenie tunelu dla pieszych do trzech metrów. Jednak po protestach mieszkańców ostatecznie przechodnie mają do dyspozycji korytarz o szerokości czterech metrów.
Tymczasem aktywiści starają się o stworzenie nowych, naziemnych przejść dla pieszych. Stworzyli mapkę, gdzie są oznaczone miejsca, w których zebry są najbardziej potrzebne. Argumentują, że w niektórych, miejscach ludzi wydeptali już ścieżki kierujące na, czasem dość niebezpieczne, punkty na jezdni.
- To kolejny argument za tym, że przejścia te powinny powstać jak najszybciej – uzupełnia Aleksandra Zienkiewicz, społeczny rzecznik pieszych z ramienia Stowarzyszenia Akcja Miasto.