Ciężarna trafiła do szpitala z guzem mózgu w bardzo zaawansowanym stadium. Nie udało się jej już pomóc. Kobieta zmarła w siedemnastym tygodniu ciąży.
Lekarze przez 55 dni podtrzymywali jej ciało przy życiu. Wszystko po to, by dziecko urosło na tyle, by po przyjściu na świat było w stanie przeżyć.
- Praktycznie bez działania mózgu cały organizm pracował bardzo chaotycznie. Spadały poziomy różnych hormonów, cukru, ciśnienie tętnicze. Była większa skłonność do zakażeń, także cały czas prowadziliśmy taką bardzo zaawansowaną intensywną terapię - opowiada profesor Andrzej Kuebler z wrocławskiego szpitala.
O życie dziecka lekarze walczyli też po jego urodzeniu
Dziecko przyszło na świat jako skrajny wcześniak w 26 tygodniu ciąży poprzez cesarskie cięcie. Noworodek ważył zaledwie kilogram.
- Musieliśmy zaintubować, podać leki wspomagające dojrzewanie płuc płodu, zastosować szeroką antybiotykoterapię, leki, które podtrzymywały układ krążenia - wyjaśnia Beata Królak - Olejnik.
Chłopiec przez ponad miesiąc oddychał przy pomocy respiratora. W szpitalu spędził w sumie ponad trzy miesiące. Teraz dziecko jest już w domu z rodziną. Dzięki ogromnej pracy lekarzy z wrocławskiego Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego chłopiec będzie mógł prowadzić normalne, zdrowe życie.
Prawdziwy cud
Zabieg, który udał się wrocławskim lekarzom, z sukcesem przeprowadzono na świecie jedynie kilka razy. Wrocławscy medycy przyznają, że podobne przypadki znali jedynie z literatury.
Zobacz film reportera Radia ESKA Damiana Bonarka:
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Damiana Bonarka: