Chirurdzy z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu po raz pierwszy na Dolnym Śląsku i szósty kraju przyczepili pacjentowi elektrody do rdzenia kręgowego. Zabieg wykonali u osoby, która wypadek miała półtora roku temu.
Przykre konsekwencje upadku
Elektrody mają stymulować niepoprawnie funkcjonujące nerwy. Dzięki temu mężczyzna odzyska kontrolę nad czynnościami fizjologicznymi.
- Pacjenci z zaburzeniami funkcji zwieraczy mają najbardziej krępujące dolegliwości. On nie może wykonywać pewnych czynności, nie może się wszędzie pokazać. Nie może na przykład pójść na basen czy w pełni się rozebrać - wyjaśnia docent Paweł Tabakow.
Drogie operacje
Chociaż taki zabiegi w innych krajach wykonuje się od 20 lat, w Polsce nawet nie są refundowane przez NFZ.
- To jednorazowy wydatek około 30 tysięcy złotych. Patrząc na zarobki w naszym kraju, dla większości chorych to cena zaporowa - przyznaje urolog Krzysztof Tupikowski. Dlatego w tym konkretnym przypadku koszt zabiegu pokryła Dolnośląska Fundacja Rozwoju Ochrony Zdrowia „Dolfroz.
W operacji uczestniczył doktor Martti Aho, który podobne zabiegi wykonuje w Finlandii już od wielu lat.
Jeśli wszczepiona elektroda zda egzamin, za około dwa tygodnie podłączony zostanie do niej stymulator z pilotem. Wtedy pacjent sam będzie mógł sterować działaniem stymulatora.
Więcej w materiale reportera Radia ESKA Wojtka Góralskiego: