Skandal na meczu Sandecja - Śląsk
Mecz, którego stawką był ćwierćfinał Pucharu Polski, zakończył się remisem 2:2. Gospodarze zdołali wyrównać w doliczonym czasie dogrywki doprowadzając do rzutów karnych. Wtedy rozpoczęła się seria wydarzeń, których finału jeszcze nie znamy. Jak relacjonują przedstawiciele gospodarzy, oni wygrali losowanie przed jedenastkami i chcieli strzelać na bramkę, za którą nie siedzieli kibice z Wrocławia. Arbiter zdecydował jednak inaczej.
Wrocławianie lepiej egzekwowali rzuty karne i po dwóch seriach prowadzili 2:1. W trzeciej kolejce strzelał Senegalczyk, ciemnoskóry Maissa Fall. Wtedy, znajdujący się za bramką kibice chcieli go zdekoncentrować. Niestety, kilku z nich okazało się rasistami i zaczęło imitować odgłosy wydające przez małpy. Zawodnik próbował zwrócić uwagę sędziemu na to zachowanie (tak można wnioskować z transmisji telewizyjnej), ale Sebastian Jarzębak pozostał niewzruszony. Fall trafił w słupek, po chwili rozpłakał się, a jego koledzy – w geście solidarności – postanowili zejść z boiska.
Sandecja – Śląsk: Walkower, ale dla kogo?
Co dalej z meczem Sandecja – Śląsk? Do skandalicznego, rasistowskiego zachowania rzeczywiście doszło (można się przekonać o tym na nagraniu poniżej). W takiej sytuacji powinien zareagować arbiter. Tak się jednak nie stało. Zawodnicy Sandecji sami postanowili więc zejść do szatni. O ile można więc zrozumieć ich zachowanie z czysto ludzkiego punktu widzenia, to zawsze takie działania były surowo karane przez organy dyscyplinarne. Za mecz Sandecja – Śląsk ktoś zapewne zostanie ukarany walkowerem, ale konie z rzędem temu, kto wyjaśni, która drużyna to będzie.
Wstyd na całą Polskę
Niestety, bez względu na fakt, jak cała sytuacja zostanie rozstrzygnięta przez piłkarską centralę, grupa kiboli – zwykłych rasistów – uważających się za fanów Śląska, narobiła miastu i klubowi wstydu na całą Polskę.