Zarzuty są wciąż te same. Chodzi o żądanie od studentek usług seksualnych w ramach za zaliczenie przedmiotu. Zawieszony w obowiązkach wykładowcy Piotr Ż. został w tej sprawie już po raz kolejny zatrzymany przez policję i przesłuchany przez prokuraturę.
Słynny skandal
Śledztwo ciągnie się od lutego 2013 roku. Wtedy to po raz pierwszy naukowiec usłyszał zarzuty właśnie domagania się „korzyści natury osobistej” od studentek. Został też oskarżony o udział w zbiorowym gwałcie. Potem doszły kolejne sprawy. Teraz na Piotrze Ż. ciążą zarzuty popełnienia w sumie 29 przestępstw.
Sąd nie zdecydował się dwa lata temu na aresztowanie mężczyzny, argumentując, że nie ma wystarczająco mocnych dowodów winy wykładowcy. Teraz prokuratura nie ujawnia zbyt wiele informacji, ale wiadomo, że w tej sprawie przesłuchano kilka tysięcy świadków. Sam oskarżony też nie chce teraz komentować najnowszych oskarżeń. Po pierwszych zarzutach tłumaczył w „Gazecie Wrocławskiej”:
- Zatrzymanie wiążę z moją działalnością publiczną i sprzeciwem wobec inwigilacji, a także z nieudanymi próbami skłonienia mnie do współpracy ze służbami specjalnymi. To miało być pierwsze uderzenie, które miało mnie złamać.
Kiedy wyrok?
Piotr Ż. od samego początku nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.
Tymczasem prokuratura zapowiada, że do grudnia tego roku powinien być sporządzony akt oskarżenia przeciwko profesorowi. Może mu grozić do 12 lat więzienia.
Posłuchajcie relacji reportera Radia ESKA Wojtka Góralskiego: