- W weekend pod Legnicą doszło do tragicznego wypadku drogowego z udziałem obywatela Gruzji.
- 22-letni kierowca opla astry zmarł w szpitalu po tym, jak jego auto uderzyło w drzewo.
- Pasażerowie pojazdu przeżyli, a policja ustala przyczyny zdarzenia.
Co doprowadziło do tak potężnego uderzenia, że silnik samochodu znaleziono kilkadziesiąt metrów dalej?
Śmiertelny wypadek na DK 94 pod Legnicą
22-letni obywatel Gruzji to ofiara śmiertelna wypadku na drodze krajowej nr 94 pod Legnicą, do którego doszło w miniony weekend. Pasażerowie mężczyzny w wieku 23 i 20 lat to prawdopodobnie również Gruzini. Obaj opuścili pojazd o własnych siłach, natomiast kierujący oplem astra trafił w ciężkim stanie do szpitala - 22-latek został zakleszczony w pojeździe, z którego przy pomocy narzędzi hydraulicznych uwolnili go strażacy.
- Poszkodowani doznali głównie obrażeń głowy oraz kończyn górnych i dolnych. Wszyscy uczestnicy wypadku zostali przekazani zespołom ratownictwa medycznego obecnym na miejscu, a następnie przetransportowani do szpitala - przekazał kpt. Mateusz Guzenda z KM PSP w Legnicy.
Kierujący oplem zmarł w szpitalu, natomiast jego dwaj pasażerowie, jak poinformowała "Super Express" kom. Jagoda Ekiert, rzeczniczka KMP w Legnicy, nadal przebywają w placówce - ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Mundurowi nadal wyjaśniają szczegółowe przyczyny i okoliczności wypadku, choć według wstępnych ustaleń doprowadziło do niego niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze. 22-latek prawdopodobnie wpadł w poślizg, wyprzedzając inne auto podczas jazdy z Chojnowa w kierunku Okmian, i stracił panowanie nad autem.
- Z naszych ustaleń wynika, że zjechał następnie na prawe pobocze i uderzył w drzewo - mówi Ekiert.
Jak dodają mundurowi, "siła uderzenia była ogromna, pojazd został poważnie zniszczony", a jak poinformowała "Gazeta Wrocławska", silnik opla znaleziono kilkadziesiąt metrów dalej.