O sprawie poinformowali działacze Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. Jak wynika z ich relacji, 10 lutego pijany mieszkaniec Wałbrzycha zakatował niespełna 2-ważącą 5,5 kg suczkę. Psa nie udało się uratować. Lekarz stwierdził, że zwierzę jest bardzo wychudzone. Dało się u niego wyczuć wszystkie kości szkieletu.
Polecany artykuł:
Obrońcy zwierząt informują też, że sekcja zwłok wykazała, że suczka była od długiego czasu bita, katowana i głodzona.
"Urazy ujawnione u psa nie mogły powstać samoczynnie – zostały zadane tępokrawędzistym narzędziem" - deklarują.
>>> Dolny Śląsk: Pobił szczeniaka i rzucał nim o ścianę! Pies trząsł się ze strachu!
"Pies uderzył w kaloryfer"
Właściciel psa przekonuje, że zwierzę rozpędziło się w jego małej kawalerce i uderzyło w kaloryfer. Stąd obrażenia i w ich konsekwencji śmierć suczki.
>>> OBEJRZYJ atrakcje, które pojawią się we wrocławskim aquaparku [ZDJĘCIA]
Tę wersję wydarzeń mają podważać rodzina mężczyzny i lekarz weterynarii. Sprawę bada policja.