Piłkarze z Wrocławia zaczęli dobrze. Od razu było widać, że chcą ten mecz wygrać.
Już w 16. minucie Śląsk prowadził po strzale Kamila Bilińskiego, który po zadziwiającej asyście piętą Sito Riery mocno uderzył w stronę bramki i umieścił piłkę w siatce. Jeszcze przed przerwą do bramki trafił też Robert Pich, który podwyższył wynik na 2:0. Trzeba jednak dodać, że piłkarze z Łęcznej grali po prostu słabo. Do przerwy oddali tylko jeden celny strzał na bramkę.
Koniec marzeń o ósemce
Po przerwie WKS dalej napierał i powinien prowadzić już 3:0, ale niestety kilka minut później to Górnik trafił do naszej bramki i było 2:1.
Polecany artykuł:
Wrocławianie ewidentnie przespali tę sytuacje. Po tym strzale przeciwnicy poczuli, że mogą jeszcze zmienić los tego spotkania. Śląsk się cofnął, a Górnik trochę szczęśliwie trafił drugi raz w 81. minucie spotkania.
W końcówce meczu Śląsk miał jeszcze kilka możliwości zdobycia bramki, ale Łukasz Zwoliński dwukrotnie zepsuł swoje sytuacje.
Remis powoduje, że klub ze stolicy Dolnego Śląska będzie walczył o utrzymanie w Ekstraklasie.
„To był mecz na 4:1”
Po meczu Jan Urban, trener WKSu stwierdził, że piłkarze mogą źle przeżyć ten remis. -Wydaje mi się, że był to mecz na 4:1. Długo mieliśmy go pod kontrolą. Drużyna zostawia wszystko na boisku, stwarzamy sobie wiele sytuacji, zdobywamy bramki, ale przeciwnik, niewiele robiąc, potrafi odrobić te straty. W niektórych momentach brakuje nam jakości.(…) Obawiam się jedynie tego, jak drużyna zareaguje pod względem mentalnym. Są strasznie odpowiedzialni za wynik i nie wiem, jak zareagują na grę w dolnej ósemce.
Zobacz co po meczu mówił Kamil Biliński ze Śląska Wrocław: