Damian w finale pokonał Adama Kozaneckiego, nauczyciela z Uniejowa. Dania, którymi zapewnił sobie zwycięstwo to roladki z grillowanej cukini z kozim serem, tatar z polędwicy wołowej z musem z foie gras i sandacz na salsie gruszkowo-ogórkowej z sosem rakowym. Zaserwował również polędwicę z sarny w sosie grzybowo-jałowcowym, a na koniec sorbet jabłkowy z żubrówką, cynamonem, sosem karmelowym i poziomkami. Jedno z tych dań Magda Gessler, członkini jury skwitowała po prostu: „orgazm”.
Przygoda wrocławskiego studenta z gotowaniem zaczęła się dziesięć lat temu. Kuchni uczył się od babci. Do MasterChefa Damian Kordas startował trzy razy:
- Kiedy pierwszy poszedłem na casting, nie dostałem fartucha. Nie przeszedłem dalej, moje danie nie zasmakowało. Za drugim razem przeszedłem pierwsze eliminacje, ale nie dostałem się do finałowej 14. Stwierdziłem, że do trzech razy sztuka i obiecałem sobie, że tym razem zrobię wszystko, co w mojej mocy – tłumaczy Damian.
Własna restauracja i książka kucharska
MasterChef planuje swoją przyszłość związać z Wrocławiem. Być może za jakiś czas wszyscy będziemy mieli mozliwość spróbowania jego dań:
- Studiuję weterynarię i mam zamiar ją skończyć. Cały czas będę oczywiście gotował i szkolił się, żeby być gotowym na otwarcie własnej restauracji, bo taki mam plan. Od początku programu powtarzałem, że jeżeli wygram, ze statuetką MasterChefa jadę do restauracji Gordona Ramseya, mojego mistrza. Może wpuści mnie do swojej kuchni. Niewykluczone też, że napiszę książkę kucharską – deklaruje Damian Kordas.
Więcej w materiale reporterki Radia ESKA Eweliny Wąs:
