Ratownikom udało się przebić już przez 8 m wąskiego korytarza. Jak szacują, zostało im jeszcze kilka a może kilkanaście metrów. - Mamy wrażenie, że jesteśmy bardzo blisko - powiedział na porannej konferencji Jan Krzysztof, naczelnik TOPR.
- Mamy w planie posuwanie się tym wąskim korytarzem, a jednocześnie poszerzanie wejścia w tunel, by wygodniej transportowało się poszukiwanych - podkreśla Jan Krzysztof. - Działamy na dziewiczym terenie, wcześniej nieeksplorowanym. Speleolodzy prawdopodobnie chcieli znaleźć skrót.
W nocy w jaskini pracowało 15 ratowników tatrzańskich. W środę nad ranem pod jaskinię dotarła kolejna grupa. W nocy przeprowadzono kilka strzałów i jak przyznał naczelnik TOPR, ten sposób poszerzania korytarza będzie kontynuowany.
Ratownicy próbują dotrzeć do uwięzionych od strony, od której druga grupa speleologów nawiązała kontakt z pozostałą dwójką. - Byli słyszani od strony Białej Wody, przez pierwsze 4 godziny. Jak przekazali nam pozostali speleolodzy, to nie były jakieś pojedyncze słowa, ale normalna rozmowa - mówił naczelnik.
Jak Krzysztof zdradził, że pierwsza grupa ratowników, która weszła do jaskini w sobotę prawdopodobnie słyszała grotołazów. - Było to charakterystyczne chrapanie, przypominające charczenie osoby w stanie agonalnym. Mamy informacje, że jeden z uwięzionych ma problemy z chrapaniem. Próby nawiązania kontaktu nie powiodły się - podkreśla Jan Krzysztof. Jeden ze strażaków biorących udział w akcji miał też słyszeć gwizdanie.
Naczelnik TOPR nie ukrywa jednak, że szanse speleologów są bardzo małe. - Szanse na przeżycie absolutnie minimalne. Oczywiście, nie tracimy nadziei - podkreślał w trakcie konferencji.
Uwięzieni speleolodzy to doświadczeni i wysportowani grotołazi. Jak podkreślał Jan Krzysztof, sam fakt, że dotarli tak daleko, świadczy o ich wysokich umiejętnościach. Działania prowadzone będą do skutku, a więc do momentu dotarcia do speleologów.
Polecany artykuł: