Z roku na rok rośnie w Polsce liczba rozwodów. Kościół katolicki nie uznaje rozwodów. Istnieje możliwość stwierdzenie nieważności małżeństwa. Maja, bohaterka reportażu opublikowanego na stronie TOK FM, postanowiła rozwieść się z mężem po 13 latach małżeństwa. Kobieta była ofiarą przemocy domowej. Po dwóch sprawach w sądzie była już rozwódką, ale jako katoliczka chciała też unieważnić swój związek w Kościele. Pytania, które usłyszała w sądzie kościelnym, bulwersują. Ksiądz miał zadać jej m.in takie pytania: "Czy dochodziło do zbliżeń małżeńskich w czasie przypadłości kobiecych?", "Jak wyglądała noc poślubna? W jakiej pozycji? Ile to trwało?".
"Co cię to, do cholery, obchodzi?"
- Byłam przepytana o to, co się działo w sypialni pod każdym możliwym kątem. I robiłam to pod przysięgą na Biblię - powiedziała dziennikarce TOK FM. Czułam więc, że nie mogę powiedzieć: "Co cię to, do cholery, obchodzi?. Raz już nie wytrzymałam i wskazałam, że przecież w skardze nie podnosiłam żadnych argumentów dotyczących współżycia seksualnego, że chodziło o przemoc. Na to usłyszałam, że to ksiądz jest tutaj pracownikiem sądu i on mnie przesłuchuje - opowiada bohaterka reportażu.
Przesłuchanie w sądzie kościelnym trwało aż 9 godzin. - Przez ten czas nie dano mi nawet szklanki wody. O 13 weszła zakonnica i powiedziała, że ksiądz jest proszony na obiad. A mnie zostawiono samą. Jak zapytałam, czy mogę dostać herbatę, to zakonnica powiedziała mi, gdzie jest najbliższa kawiarnia - powiedziała kobieta. Ostatecznie kobieta po 4 latach dostała potwierdzenie z sądu kościelnego, że jej małżeństwo zostało unieważnione.