Do tragedii doszło w piątek rano. Policja podjęła interwencję wobec ok. 30-letniego mężczyzny, który miał zachowywać się agresywnie. Funkcjonariusze byli wobec niego brutalni. Do sieci wyciekło nagranie, na którym widać kilka minut interwencji. Ale okazuje się, że to jedynie fragment dłuższego nagrania. - Widziałem łącznie kilka nagrań, trwają kilkadziesiąt minut - mówi Piotr Borys, poseł, który zaangażował się w sprawę. - Widać na nim, że mężczyzna jest kilka razy podduszany i tracił przytomność. Do czasu przyjazdu karetki, nikt mu jednak nie udzielił pomocy. Policjanci nie podjęli próby reanimacji - słyszymy od parlamentarzysty.
Rodzina zmarłego mężczyzny mówi nam, że Bartek był narkomanem. Miał swoje problemy, a ludzie - nie znając go - mogli uznać za agresywnego. Jednakże od jego miejsca zamieszkania do komendy jest ok. 100 metrów. Policjanci doskonale znali więc mężczyznę, wobec którego interweniowali. - Był jaki był, ale nie zasłużył na to, aby zostać tak potraktowany - mówi rodzina.
Policja w oświadczeniu poinformowała, że lubinianin zmarł po przywiezieniu do szpitala. Ale okazuje się, że mężczyzna już nie żył, gdy tam trafił. Zmarł więc karetce, a być może nawet wcześniej, pod swoim domem.
To wszystko ma wyjaśnić prokuratorskie śledztwo. Tak samo, jak i to, czy policjanci wdarli się do domu Bartka. - Poturbowali nas, zabrali telefony, bo mówili, że mogą tam być nagrania - słyszymy od przerażonej rodziny.
Najbliżsi Bartka zostali zostawieni sami sobie. Nikt im nie zaproponował jakiejkolwiek pomocy. Dopiero Piotr Borys pomógł im znaleźć psychologa.