Na razie pewne jest jedno: Agnieszka wsiadła do samochodu i pojechała do szpitala. Chciała zrobić sobie test i sprawdzić, czy choruje na koronawirusa. Kobieta nie czuła się najlepiej. Znajomi mówią, że czuła ból w klatce piersiowej i że bolała ją lewa ręka. Czy to był objaw zawału serca? Czy może covid-19?
Tego na razie nie wiadomo. - Na jutro (czwartek) zaplanowaliśmy sekcję zwłok - zdradza prokurator Tomasz Czułowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Dopiero po badaniu będzie znana dokładna przyczyna śmierci kobiety.
Ale niewiadomych jest o wiele więcej. Ciało znaleziono o brzasku, pod samym szpitalem, w zaparkowanym tam samochodzie. Ustalono, że chciała zrobić sobie test, a tak wcześnie (wymazy pobiera się od godz. 8) przyjechała najpewniej dlatego, żeby uniknąć kolejek.
Śledczy sprawdzają też coś innego. Pani Agnieszka spędziła pod szpitalem sporo czasu. Nieoficjalnie wiadomo, że nie wchodziła do szpitala szukać pomocy, czyli nikt jej stamtąd nie odesłał. Najpewniej nie wołała też o pomoc stojąc przed budynkiem. Ale śledztwo się dopiero się rozpoczęło, więc na ostateczne ustalenia organów ścigania trzeba jeszcze trochę poczekać.