Tajemniczy napis na grobie Tomasza Komendy. Wiemy, o co chodz!
Niedawno na łamach naszego portalu pisaliśmy o tym, jak miesiąc po pogrzebie wygląda grób Tomasza Komendy. Od czasu smutnej uroczystości zmienił się nie do poznania. Kopiec złożony z pogrzebowych wieńców i wiązanek zmienił się w gustowną, ciemną obudowę nagrobną wypełnioną białym grysem.
Wtedy naszą uwagę przykuł wieniec z charakterystyczną, żółto-czerwoną szarfą. Widniał na niej tajemniczy napis, z którego udało się odczytać słowa: „Było nas siedmioro TK. RK. DS. RT. GG…”.
Okazuje się jednak, że napis był znacznie dłuższy. Dziś już znamy jego całą treść, a także kto kryje się za inicjałami. - Cały napis na szarfie brzmi: Od jednego z tych, którzy pochylili się nad jego losem. Było nas siedmioro TK, RK, DS, RT, GG, ZĆ, AW – mówi nam Andrzej Wałowski, łodzianin, autor analiz w sprawie o odszkodowanie i zadośćuczynienie za niesłuszne skazanie Tomasza Komendy.
"Pochylili się nad jego losem"
Jak tłumaczy, w ten sposób chciał podkreślić rolę osób, które mocno przyczyniły się do uwolnienia wrocławianina, który niesłusznie został skazany za gwałt i morderstwo, których nie popełnił, a także pomogły w tym, że dostał później rekordowe zadośćuczynienie.
Kto kryje się pod tajemniczymi inicjałami? Opowiedział na o tym pan Andrzej:
- TK - Teresa Klemańska, czyli mama Tomasza, która od początku do końca walczyła o jego uwolnienie;
- RK - Remigiusz Korejwo, były policjant CBŚP, który wrócił do sprawy i ustalił jednego z morderców Małgosi;
- DS - Dariusz Sobieski – pierwszy z prokuratorów, który wrócił do sprawy zabójstwa Małgosi;
- RT - Robert Tomankiewicz - drugi z prokuratorów, który wrócił do sprawy zabójstwa Małgosi;
- GG - Grzegorz Głuszak – dziennikarz, który nagłośnił sprawę Tomasza Komendy i pomógł w procesie uniewinnienia wrocławianina;
- ZĆ - Zbigniew Ćwiąkalski – pełnomocnik Tomasza Komendy w sprawie o zadośćuczynienie oraz odszkodowanie;
- AW - Andrzej Wałowski - autor analiz w sprawie o odszkodowanie i zadośćuczynienie za niesłuszne skazanie Tomasza Komendy.
Pan Andrzej był na pogrzebie Tomasza Komendy, ale żadna kwiaciarnia nie była w stanie zrealizować w terminie jego zamówienia. Dlatego we Wrocławiu pojawił się jeszcze raz. - To miała być wiązanka, ale wyszedł z tego wieniec – tłumaczy mężczyzna dodając, że żółto-czerwone barwy symbolizują barwy województwa łódzkiego.
- Chciałbym, żeby taka sprawa nigdy się nie powtórzyła. To też apel do społeczeństwa, żeby wymagało od policji, prokuratury i sądów, żeby należycie wykonywały swoje obowiązki, by nie dochodziło do tego, że skazywani są niewinni ludzie. A gdy już do tego dojdzie, żeby winni ponosili konsekwencje swoich czynów – dodał Andrzej Wałowski.
Łodzianin przyznał, że kwota 18 mln zł, którą w sądzie żądał pełnomocnik Tomasza Komendy, prof. Zbigniew Ćwiąkalski, wynikała z jego analiz. - Ale moim zdaniem to minimalna suma, która się wtedy należała Komendzie za doznane krzywdy - dodał pan Andrzej.
Ostatecznie Sąd Okręgowy w Opolu zasądził na rzecz wrocławianina 12 milionów złotych zadośćuczynienia i ponad 800 tys. zł odszkodowania.
Listen on Spreaker.