Mały lisek trafił pod opiekę Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Jaworze w niezwykłych okolicznościach. Szczenię nad rzeką w okolicy Bolkowa znalazła labradorka spacerująca z właścicielką. Stan malucha najwyraźniej ją zaniepokoił, bo od razu przyniosła go w pysku do swojej pani.
>>> Sensacyjne odkrycie w Zamku Książ! W sali zniszczonej przez nazistów odkryto renesansowe malowidła [ZDJĘCIA]
Kilkugodzinny, jak się okazało, szczeniak od razu trafił pod opiekę specjalistów. Był wychłodzony, miał delikatne ranki i otarcia oraz rozwijające się zapalenie płuc. Przez pierwsze dwie doby jego życie było zagrożone. Na szczęście, w porę udało się powstrzymać chorobę. Internauci szybko okrzyknęli go Fartem.
Początkowo wolontariusze z TOZ i pani Anna Sikorska, prowadząca Hotel dla Psów Gaja koło Jawora, pod opiekę której trafił szczeniak, podejrzewali, że mają do czynienia z psem. Dopiero trzeciego dnia okazało się, że jest to szczenię lisa.
- Zwróciłam uwagę na łapy i na charakterystyczny piżmowy zapach - wyjaśnia pani Anna. - Dużo mam do czynienia z psami i wiem, że psie szczenięta pachną nieco inaczej. Przy takich maluchach trudno jest tak naprawdę cokolwiek określić, oprócz płci - dodaje.
To, że Farcik jest lisem, potwierdza również zmieniające się ubarwienie, z brązowego na rudy oraz wydłużający się pyszczek liska. Farciarz szybko też przybiera na wadze. - Kiedy do mnie trafił ważył 114 g. W ciągu tygodnia przybrał do 400 g - relacjonuje pani Anna. - Farcik rozwija się szybciej niż lisy w jego wieku, głównie za sprawą całodobowej opieki.
Fart rozwija się prawidłowo i jeśli tak dalej pójdzie to na Wielkanoc zamieszka już w swoim nowym domu. Będzie lisem udomowionym, bo sam nie poradzi sobie w środowisku naturalnym. Losy Farciarza możecie śledzić na stronie TOZ Jawor oraz Gaja Hotel dla Psów.