Do zdarzenia doszło w niedzielę, 5 marca, po wyjazdowym spotkaniu Śląska Wrocław z Jagiellonią Białystok. Podczas podróży powrotnej, w Horodnianach, zepsuł się jeden z autobusów, którym jechali kibice, za nim zatrzymał się drugi. Grupa mężczyzn weszła do pobliskiej Biedronki. Po nich weszli tam policjanci.
Jak relacjonują funkcjonariusze, otrzymali oni informację, że pseudokibice próbowali okraść sklep, rozpoczęli więc interwencję. W sklepie zatrzymano 15 osób.
Wielki Śląsk "Chcieli zrobić zakupy, jak normalni ludzie"
Tymczasem w opublikowanym w internecie oświadczeniu przedstawiciele Stowarzyszenia Kibiców Wielki Śląsk piszą: "kibice Śląska jak normalni ludzie chcieli zaopatrzyć się w prowiant na drogę powrotną. Mimo utrudnień ze strony miejscowych służb ostatecznie do sklepu udało się około 30 osób, które chciały zrobić zakupy. Te osoby zostały brutalnie potraktowane przez białostockich funkcjonariuszy policji, którzy najpierw gazowali, a potem powalali na ziemię i krępowali kolejnych kibiców. Inni fani Śląska widząc, co wyprawia miejscowa policja, najzwyczajniej zaczęli uciekać, co wywołało duże zamieszanie w obszarze sklepu i nasunęło sprzeczne wnioski świadkom całego zdarzenia".
Działacze stowarzyszenia dodają też: "Całe to wydarzenie potwierdza tylko znaną już w całej Polsce opinię o białostockiej policji: „jeszcze żadna ekipa nie wróciła w komplecie ze stolicy Podlasia”. To na chcących zrobić zakupy w Biedronce kibiców Śląska napadnięto, ale dział propagandy dobrze zadziałał i już następnego dnia w mediach mogliśmy przeczytać, że: „kibice Śląska napadli na Biedronkę”
Policja: "Zastosowaliśmy najłagodniejsze z możliwych środków przymusu"
- Kibice najpierw zajmowali pas drogowy, dlatego interweniowaliśmy - wyjaśnia Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji. - W sklepie otrzymaliśmy informację, że te osoby dokonały kradzieży. Zastosowaliśmy więc odpowiednie środki przymusu, jak siła fizyczna, gaz czy zakładanie kajdanek. Zrobiliśmy to zgodnie z prawem. To i tak najmniej dotkliwe ze wszystkich możliwych środków przymusu - dodaje Tomasz Krupa.
WKS Śląsk: "Tych ludzi nie powinno się nazywać kibicami"
Oświadczenie w tej sprawie wydał także WKS Śląsk.
"W reakcji na bulwersujące wydarzenia, do jakich doszło w niedzielę, w dniu meczu Jagiellonii Białystok ze Śląskiem Wrocław, w Horodnianach koło Białegostoku, w imieniu WKS Śląsk Wrocław chcielibyśmy stanowczo oświadczyć, że nazywanie sprawców tego zdarzenia „kibicami” Śląska Wrocław godzi w dobre imię naszego Klubu. Ktoś, kto napada na sklep, kradnie towar, bije niewinnych ludzi i stawia opór policji nie może być nazywany kibicem Śląska Wrocław. (...) Przepraszamy mieszkańców Wrocławia za zachowanie ludzi, którzy - niestety - nazywają siebie kibicami Śląska" - oświadczyły władze klubu.
Aktualizacja
Prokuratura w Białymstoku postawiła 15 osobom zarzuty kradzieży lub usiłowania kradzieży. Mają dozory policyjne i zakaz wstępu na miejski stadion.